czwartek, 29 grudnia 2016

Radosław Witkowski - połowa kadencji cz.3. Bezrobocie i działania proinwestorskie. Poznaliśmy wreszcie wizję rozwoju miasta?


Po świątecznej przerwie kolejny wpis dotyczący połowy kadencji prezydenta Witkowskiego. Obiecał pan prezydent w kampanii wyborczej 8.000 nowych miejsc pracy. Na konferencji podsumowującej 2 lata odniósł się także do tego i jak można było usłyszeć obecny spadek bezrobocia w Radomiu to jego zasługa. Tymczasem nic tego nie pogardza. Ilu nowych inwestorów sprowadził do Radomia pan prezydent? Iloma miejscami pracy stworzonymi, poza urzędem miejskim i miejskimi spółkami, może się pochwalić? Jakie nowe tereny dał pan prezydent do dyspozycji inwestorów? Na ten temat nic nie było w podumowaniu. Nie było także w PR-owych działaniach. Trudno jednak żeby prezydent się czymś, czego nie zrobił. 


Prezydent Witkowski przez 2 lata:
* nie poszerzył strefy ekonomicznej, ani niestety nie podjął działań w tym kierunku. Nie przysposobił na potrzeby inwestorów nowych terenów. Czym dziś dysponuje w tym zakresie miasto? Obawiam się, że niczym. Pierwsza kadencja Andrzeja Kosztowniak przyniosła poszerzenie strefy o 15,5ha. Potem o kolejne 25,8 ha. Jakie kroki podjął przez te 2 lata obecny prezydent? 
* nie wprowadzi żadnych rewolucyjnych rozwiązań dla inwestorów. To co mógł zrobić, podobnie jak Andrzej Kosztowniak, to zrobił. Tyle na ile pozwala prawo i to bardzo dobrze. Jednak nie jest to niczym nadzwyczajnym. Część tego typu działań, podobnie jak program drogowy, propagandowo ubrał i nazwał. Nie może jednak nikt wprowadzić więcej udogodnień, niż aktualnie prawo na to pozwala. To nie zarzut, to pokazanie, że jak robi się tyle ile można, to nie jest nic wyjątkowego. Zwyczajna powinność. 
* nie pochwalił się ani jednym nowym i poważnym inwestorem oraz stworzonymi nowymi miejscami pracy. Pojawił się ostatnio w grudniu "nowy" inwestor w strefie, ale okazuje się, że jest to dotychczasowy radomski biznes, który przenosi działalność do strefy. Nowe miejsca pracy to 20-22. Nie kojarzę żadnego nowego inwestora. Wystarczy w wyszukiwarkę Google wpisać "Radom" "Witkowski" "inwestor" "firma". Nie wyskoczy praktycznie nic... 
tal dla przypomnienia o czym mówił jeszcze poseł Witkowski ws nowych inwestorów:

https://radomnews.pl/index.php?id=newsmore&nr=6733

Sporo jak widać zmieniło się w rozumowaniu i podejściu pana prezydenta. Okazuje się, że nowi i poważni inwestorzy to nie wszystko. Każdy kto chce zobaczy, jak lokalni politycy PO unikają odpowiedzi na temat nowych firmach czy swojej działalności w ich pozyskiwaniu? Tu panuje od 2 lat PR-owa cisza. Twierdzą natomiast, że to działania władz miejskich powoduje wzrost zatrudnienia w istniejących już na terenie miasta firmach i dzięki temu spada w mieście bezrobocie. 

Bezrobocie w całej Polsce spada, spada tym samym także i w Radomiu. Jest to raczej wynik dobrej i polepszającej się kondycji polskiej gospodarki jako całości, a nie wynik zabiegów pana prezydenta. Korzysta pan prezydent z tej dobrej sytuacji i w sumie trudno się mu dziwić, że stara się przypisać sobie jej wyniki. 

Na szczęście bez względu na to co zrobi, lub nie zrobi, pan prezydent sytuacja gospodarcza w Radomiu powinna się nadal poprawiać. Także w zakresie rynku pracy. Służy temu chociażby realizacja planu Morawieckiego, czy działania programu Rodzina 500+. To wszystko napędza Polską gospodarkę, popyt i konsumpcję. Tylko w tym roku trafiło do Radomian 85 mln zł. W przyszłym trafi ok. 118 mln zł. To ogromne pieniądze, które zostają w mieście i także stymulują gospodarkę i rynek pracy.
Do tego dochodzą inne państwowe udogodnienia dla biznesu, chociażby małych i średnich przedsiębiorstw, jakich jest w Radomiu najwięcej. Mam na myśli np zmniejszenie CIT z 19 do 15%, co także będzie ułatwiać zakładanie i prowadzenie biznesów. Także zwolnienie nowych przedsiębiorców z 6 miesięcznej składki na ubezpieczenia społeczne. To powinno zachęcać do prowadzenia biznesów i żadnej w tym zasługi prezydenta Witkowskiego nie zauważam. Najważniejsze, że kontynuuje ulgi i udogodnienia w zakresie opłat czy podatków. Widać przy tak dobrej koniunkturze gospodarczej, to wystarcza do znacznej poprawy sytuacji, przynajmniej w statystykach. 
Tak czy inaczej bezrobocie w Radomiu w statystykach znacznie spadło i na pewno jest to powód do zadowolenia. 

Smutne jest natomiast to, że brak dużych inwestorów (zobaczymy co z inwestorem izraelskim dla lotniska bo to byłoby faktycznie coś) w połączeniu z wizją rozwoju Radomia prezydenta, którą ogłosił na sesji Rady Miejskiej (nie będziemy się ścigać z metropoliami o duże inwestycje, bo stawiamy na małe projekty) to rysuje nam obraz pewnej bezradności i myślenia o Radomiu jako o prowincjonalnym mieście. Tak więc można uznać, że prezydent Witkowski wreszcie przedstawił swoją wizję rozwoju Radomia - miasto bez zabiegania  o inwestorów zewnętrznych i bez dużych inwestycji infrastrukturalnych. Niestety uważam taką wizję za szkodliwą i złą. 



wtorek, 27 grudnia 2016

Więcej odwagi panie prezydencie.


Wrócę jeszcze na chwilę do kosztów przebudowy ul. Wojska Polskiego. Prezydent Witkowski twierdzi, że miasta na to nie stać. I tak, i nie. Wystarczyło inaczej poukładać priorytety, żeby w miejskiej kasie środki na to zabezpieczyć. Skoro „stać” nas na wypuszczenie obligacji i zadłużenie Radomia na 130 mln zł, żeby realizować inne inwestycje, to czemu nie stać nas na dużo mniejsze pieniądze na remont Wojska Polskiego? Odpowiedź tkwi w priorytetach prezydenta. To jednak tak na marginesie, bo to poboczny temat dyskusji o ul. Wojska Polskiego. 

Za prezydentury Andrzeja Kosztowniaka, przez 8 lat rządów PO-PSL w kraju, nie mieliśmy nigdy żadnej inwestycji radomskiej wpisanej do budżetu państwa. Chyba, że coś przeoczyłem. Co nie znaczy, że takich środków nie pozyskiwaliśmy z tego budżetu. Subwencje drogowe dostawaliśmy na obwodnicę południową, ul.1905-roku, Słowackiego, Mieszka I, Kozienicką czy Młodzianowską. Andrzej Kosztowniak potrafił podczas swojej prezydentury pozyskać w ramach wsparcia ok. 140 mln zł na inwestycje drogowe z budżetu państwa i ok. 100 mln zł od Marszałka Województwa. Samorząd województwa to kolejne ze  źródeł wsparcia. Zabiegał o to prezydent Kosztowniak i potrafił to wychodzić w Warszawie. Podobnie było ze szkołą muzyczną czy szkołą plastyczną. 

Tak więc nie tylko inwestycje drogowe mogą liczyć na wsparcie budżetu państwa. Powtórzę - nie było tych inwestycji wpisanych z przysłowiowego imienia i nazwiska w budżet. Można o nie zabiegać bezpośrednio w ministerstwach, o czym były poseł a dziesiejszy prezydent doskonale wie. 
W czym więc prezydent Witkowski ma problem w przypadku Wojska Polskiego?

Jest rezerwa subwencji ogólnej w dyspozycji Ministra Infrastruktury (336 mln zł) na 2017r. rok i to jest idealne źródło wsparcia tej budowy. Tak usłyszał m.in od ministra Kwiecińskiego. Na pewno parlamentarzyści PiS będą miasto w tych zabiegach wspierać. Trzeba jednak rozpocząć inwestycję. Prezydent dostanie 1,2 mln zł na dokumentację projektową i to chyba wyraźny sygnał, że może liczyć na rządową pomoc. 
Nikt jednak, co chce wyraźnie powtórzyć, nie zrobi tej pracy za prezydenta. To on musi podejmować inicjatywę i działania. Musi wejść w budowę i ubiegać się, ale nie na konferencjach prasowych, o praktyczne wsparcie w stolicy. To bowiem nie parlamentarzyści PiS realizują miejskie inwestycje. Obiecali pomoc - i z tego na pewno się wywiążą. Pieniądze na dokumentacje Wojska Polskiego są tego najlepszym przykładem. To ich inicjatywa. 


wtorek, 20 grudnia 2016

Radosław Witkowski – połowa kadencji. Cześć 2. 100 km obiecanych dróg.


Pisząc o drogach dotykam także kwestii innych inwestycji. Nie obędzie się też bez odniesienia do kolejnych budżetów miasta. 
Jak wiec wyglądały te ostatnie 2 lata pod tym względem?
Nie została do tej pory zrealizowana żadna prorozwojowa i strategiczna inwestycja w tym zakresie. Żadna, którą prezydent mógłby nazwać swoją. Zresztą nie tylko drogowa. 

Pod względem finansowanym największą inwestycją tych 2 smutnych dla miasta lat jest kładka na Szarych Szeregów, bo opiewa ona na 4 mln zł. To pod względem kosztu najwieksza radomska inwestycja, mająca się zakończyć na koniec 2 lat rządów (!?)  I nawet ona okazała się na ten moment bublem. Może zostanie oddana do użytku w maju 2017r, a miasto będzie musiało ponieść koszty dodatkowych prac. 

Nic większego do tej pory prezydent nie zrobił. Można zaklinać rzeczywistość, ale to fakt. 
Duże drogowe inwestycje, jakie kończyliśmy ostatnio, ul. Młodzianowska czy wiadukty na ul.  Żółkiewskiego to inwestycje, które fizycznie zaczął prezydent Kosztowniak. Zaczęły być robione za jego prezydentury jeszcze w 2014r. więc przypisywanie ich prezydentowi Witkowskiemu byłoby nadużyciem. 
Zresztą zdaje sobie z tego sprawę sam zainteresowany, bo nie było żadnego hucznego otwarcia wiaduktu na Młodzianowskiej.

Inne inwestycje, mogące być uznane jako duże? Trzeba uczciwie przyznać, że prezydent rozpoczął budowę hali sportowej i stadionu. Choć pomysł czy nawet projekt hali, nie był jego autorstwa. Tak samo jak trzeba uczciwie powiedzieć, że z tego tytułu zamierza zadłużyć Radomian na 130 mln zł, co nastąpi niebawem!!! Na kredyt można bowiem wiele. 
Dziwna cisza, nawet wśród „wścibskich” i wyczulonych na zadłużanie Radomia dziennikarzy czy radnych liczących każdą złotówkę publicznych pieniędzy. Nikt się nie zająknie. To jednak temat na osobną rozprawę. O ogromnym wzroście zadłużenia pisałem zresztą w poprzednim wpisie. 

Wracam do dróg. Prezydent Witkowski chwali się programem drogowym. Obiecał w wyborach Radomianom 100km nowych i lepszych dróg. Ogłosił w związku z tym specjalny  – Radomski Program Drogowy (RPD).  
Czym to tak naprawdę jest i jak wygląda postęp prac? 
Już widać, że jest to w znakomitej większości czysta PR-owa zagrywka. 
Do chwili obecnej udało się zakończyć w ramach RPD 37 dróg (do 2018r - 150 ulic), a w kilometrażu będzie to ok. 8,5km. W realizacji jest co prawda jeszcze 11 odcinków, ale te nie zostaną zapewne zakończone w tym roku, bo termin ich oddania wyznaczony jest na wiosnę 2017r. Będę je więc liczył do 2-go półrocza prezydentury.  
Ponadto poza tym programem realizowane są tzw. czynówki a także remonty dróg powiatowych. Tak więc dodajemy jeszcze łącznie 25 innych dróg i długości ok. 8 km. 
Jakby nie liczyć przez 2 lata prezydent Witkowski wyremontował czy wybudował mniej więcej 62 drogi o łącznej długości ok. 16,5 km. Tak więc zostało mu jeszcze jakieś 83,5 km w 2 lata. Sporo. 

Andrzej Kosztowniak w ciagu swoich pierwszych 2 lat (2007-2008) zrealizował 40 inwestycji drogowych o łącznej długości 17km. W porównaniu z szumnie nazwanym niemalże rewolucją drogową RPD prezydenta Witkowskiego, czyli 62 drogi i 16,5 km, nie wypada to jakoś wyjątkowo. Wykonał prezydent Witkowski o 1/3 dróg więcej, ale kilometrowe jest niemalże remis. Co to oznacza? Prezydent Witkowski robi małe, krótkie odcinki dróg idąc na ilość. O jakości, która przecież generuje koszt, porozmawiamy po 2-3 zimach. Mam nadzieję, że te drogi przetrwają. 
W drugim półroczu I kadencji Andrzeja Kosztowniaka doszło jeszcze 35 dróg o długości 23 km. I kadencję Andrzej Kosztowniak zamknął ok. 40 km dróg. Zobaczymy jak pójdzie prezydentowi Witkowskiemu. 

Równie ciekawie prezentują się wydatki budżetowe na inwestycje drogowe. Sporo bowiem mówią. 
Co na ten temat mówi budżet miasta? 

Wydatki na drogi publiczne:
2013r – 73,4 mln zł
2014r – 88 mln zł
2015r – 90,1 mln zł
2016r – 55,9 mln zł
2017r – 47,3 mln zł

W ramach powyższych wydatków. 
Drogi powiatowe:                  Drogi gminne:                           Drogi wewnętrzne:           
2013r – 62,3 mln zł.              6,6 mln zł.                                4 mln zł.                                     
2014r – 75 mln zł.                 6,1 mln zł.                                3,45 mln zł.                                 
2015r – 90,1 mln zł.             10,7 mln zł                                3,8 mln zł       
2016r – 35 mln zł.                17,3 mln zł                                2,95 mln zł 
2017r – 14,6 mln zł.             28,8 mln zł                                2,5 mln zł 
Do tego należy dodać jeszcze np wydatki na oświetlenie, ale to w  nie ma tu większego znaczenia, choć też za prezdyenta Witkowskiego wydatki te bardzo spadły. To jednak kwestia kilku mln zł. 

Cóż. Wydatki na drogi dramatycznie spadają. Prezydent Witkowski inaczej rozkłada akcenty na realizację robót drogowych, bo realizuje więcej małych gminnych czy wewnętrznych dróg, kosztem dróg powiatowych. Jego wybór. To zestwawienie pokazuje, jak drastycznie spadły za prezydentury Witkowskiego wydatki na drogi! Nie rozpoczęła się w tych pierwszych 2 latach żadna duża inwestycja drogowa, która nie tylko rozwiązywałaby problemy lokalne, ale również ogólnomiejskie, które rozwiązywały problemy komunikacyjne w mieście, służyły wszystkim Radomianom. Pokazuje to brak inwestycji na drogach powiatowych czy wojewódzkich. Także krajowych. Małe inwestycje są oczywiście ważne, ale powinny być elementem większej strategii inwestycyjnej a nie jedynym jej elementem. Małe inwestycje rozwiązują problemy, nie twierdzę że nie ważne, ale lokalnej społeczności jednej ulicy. Radom potrzebuje obok tego także dużych projektów. 

Andrzej Kosztowniak, tak działał w Radomiu PiS, aby godzić różnego rodzaju potrzeby w zakresie realizacji inwestycji drogowych. Tak powinien działać i patrzeć prawdziwy gospodarz. 
Radom potrzebuje bezkolizyjnych skrzyżowań; nowych, kluczowych dla komunikacji dróg. Pytanie czy uda się rozpocząć jakąkolwiek taką inwestycję w przyszłym roku. 
Na razie mamy deklaracje i spadek w wydatkowaniu pieniędzy na drogi powiatowe o ponad 60 mln zł!!! Wzrost wydatków na gminne o 20 mln zł. Zgoda. Tylko gdzie podziało się ok. 40 mln zł na drogi, które były w latach 2013-2015??? Mamy stagnację, jakby na to nie patrzeć. 

To nas faktycznie różni z prezydentem Witkowskim – myślenie całościowe i wielowątkowe. Takie działanie jakie prezentuje dziś prezydent Witkowski nie przystoi miastu 220tys aspirującemu do miasta centrum regionu. Prezydent dodatkowo twierdzi, że nie będzie się ścigał z metropoliami na duże inwestycje. !!!??? Tak powiedział na sesji budżetowej radnym. To zdumiewające i wręcz przyznanie się do niemocy, ale już jakaś wskazówka i deklaracja. 

Reasumując - w inwestycjach drogowych wydajemy o połowę mniej pieniędzy niż za Andrzeja Kosztowniaka. Prezydent Witkowski zrezygnował z dużych drogowych inwestycji w tej kadencji. Jeżeli nawet wejdzie w budowę ul. Wojska Polskiego czy trasę NS, to będzie rok wyborczy 2018 i co najwyżej „rozgrzebie” pod publiczkę te dwie inwestycje. Nie zakończy żadnej dużej inwestycji drogowej. To już widać i to fakt. Opiera swoją kadencję o halę i stadion, który ma mu dać zwycięstwo wyborcze w 2018r. Także o RPD, który niczym nadzwyczajnym nie jest, ale zgodnie ze strategią promocji jest mocno eksponowany jako coś wyjątkowego. 
Pieniądze? Miasta nie stać? Skoro można pożyczyć 130 mln zł na sport to można też na drogi. Prezydent dokonał wyboru i niech nie opowiada, że go nie stać. Nie stać go na to, co uważa za mniej ważne. 


niedziela, 18 grudnia 2016

Radosław Witkowski – połowa kadencji. Cześć 1. Budżet i sytuacja finansowa miasta.


Mijają 2 lata od objęcia władzy w Radomiu przez PO i prezydenta Witkowskiego. To dobry czas do podsumowań. Prezydent otrzymał od radomskiego PiS pół kadencji spokoju, czas na pokazanie własnych pomysłów na miasto,  realizację obietnic i  „Zgody, która zmieni Radom”. Tak więc prezydent miał niebywały komfort w samym 2015r w szukaniu wsparcia zarówno na szczeblu rządowym – premier Kopacz, jak i Zarządzie Województwa – marszałek Struzik. To bowiem polityczni sprzymierzeńcy obecnego prezydenta. 

Co wyszło z tej współpracy? Niestety nic wyjątkowego. Pani premier przekazała w 2015r dla miasta kilkaset tysięcy na muszlę koncertową parku i ok. 7 milionów na sprzęt dla szpitala. To wszystko. Takie wsparcie to wręcz upokorzenie dla miasta i prezydenta Witkowskiego. Gdy inne miasta dostały setki milionów Radom dostał przysłowiowe grosze. To była ta „Zgoda, która zmieni Radom”? Wydaje się, że obeszliśmy się jako Radomianie smakiem. 

Kolejny, drugi rok rządów prezydenta Witkowskiego (2016r) to okres współpracy z rządem PiS. Chcieliśmy zobaczyć, jak układać się będzie współpraca i aktywność prezydenta we wspólnym zabieganiu o sprawy Radomia w stolicy właśnie po zmianie rządów. To bardzo pragmatyczne i odpowiedzialne podejście. Niestety historia obecnego pokazuje, że nie było  większej współpracy. Ten rok to zupełny brak aktywności prezydenta w kontaktach z administracją w Warszawie. 

Tak więc dwa lata pokazały, że prezydent Witkowski nie ma szerszej wizji miasta, rozwoju ani sięgania po środki unijne. Na tym polu panuje złowroga cisza. Władze miejskie mówią, że nie ma konkursów. To nie jest prawdą, bo konkursy są. Może nas akurat te nie interesują? Może i tak, ale w takim razie rodzi się pytanie – jakie nas interesują? Czy takie w ogóle są? Nie wiemy, bo prezydent przez 2 lata nie był w stanie się do tego odnieść, a pytania radnych w tym temacie zbywa. 
Na co prezydent planuje przeznaczyć środki, którymi zadłuża ciagle miasto, w jakich konkursach i na co zamierza startować? Tego nie wie nikt i wydaje się, że prezydent także nie wie. Inaczej na pewno już by to na kilku konferencjach ogłosił. 
Nawet jeżeli nie ma konkursów na rodzi z UE, to mamy jeszcze środki z budżetu państwa, o które można wystąpić w każdym roku. 

Czas więc na podsumowanie tych niedobrych 2 lat  i smutną konstatację – Radom pod rządami prezydenta Witkowskiego i jego zaplecza – nie posuwa się do przodu. To inwestycyjna wegetacja i zwykłe administrowanie. Brak jest pomysłu czy wizji rozwoju, prezydent nie kontroluje tego co się dzieje w samym Urzędzie; podobnie jest w spółkach miejskich. Pozostają takie obszary działania miasta, gdzie nic strategicznego się nie wydarzyło – służba zdrowia, pomoc społeczna, kultura, edukacja, bezpieczeństwo, i wbrew pozorom infrastruktura drogowa. O tym w kolejnych wpisach. 
Prezydent wydaje się interesować wyłącznie sportem, ale też nie każdym, i dobrym wypadaniem w mediach. Miasto to jednak nie tylko sport. Zgadzam się z opiniami, że nie jest to rządzenia, a raczej administrowanie i działanie od pomysłu, do pomysłu. Brak tu planowania. Widać to jak na dłoni. 

W związku z podsumowaniem należy odnieść się merytorycznie do przedstawionych poprzez prezydenta rzekomych „osiągnięć” i niewątpliwych zaniedbań, co niniejszym będę czynił. 
Na początek analiza budżetów Andrzeja Kosztowniaka i Radosława Witkowskiego. Tylko poprzez takie porównanie można zobaczyć zmianę. 
Poniżej małe zestawienie. To dane ze strony BIP Urzędu Miejskiego w Radomiu. 

Dochody budżetowe:
Andrzej Kosztowniak 2015r – 935 mln zł
Radosław Witkowski 2016 – 898 mln zł
Radosław Witkowski 2017 – 1.058/940 mln zł -  po odjęciu 118 mln zł z programu Rodzina 500+

Wydatki budżetowe:
Andrzej Kosztowniak 2015r. – 945 mln zł
Radosław Witkowski 2016r – 933 mln zł
Radosław Witkowski 2017r – 1.107/990 mln zł – po odjęciu 118 mln zł z programu Rodzina 500+

Deficyt budżetowy: 
Andrzej Kosztowniak 2015r – 9,7 mln zł
Radosław Witkowski 2016r – 24,7 mln zł
Radosław Witkowski 2017r – 49,8 mln zł 

Zadłużenie miasta:
Andrzej Kosztowniak 2015r – 430 mln zł 
Radosław Witkowski 2016r – 459 mln zł
Radosław Witkowski 2017r – 495 mln zł

Wydatki bieżące:
Andrzej Kosztowniak 2015r – 819 mln zł
Radosław Witkowski 2016r – 845 mln zł 
Radosław Witkowski 2017r – 990 mln zł – w tym wzrost pensji w Urzędzie Miejskim o 3,4 mln zł

Wydatki i dochody obecnego budżetu Radomia na poziomie ponad 1 mld to efekt dodatkowych środków z rządowego programu Rodzina 500+  (na 2017r jest w nim zapisane po stronie dochodów i wydatków dokładnie 118 mln zł). W tym roku budżet został ok. 85 mln zł.
Co jeszcze widzimy w tej tabeli? 

Generalnie rośnie zadłużenie miasta o 66 milionów złotych (nie licząc obligacji, jakie prezydent zamierza wypuścić, żeby zrealizować halę i stadion. To dodatkowe 130 mln zł zadłużenia (!!!), prace nad tym już trwają). 
Powiększa się deficyt miasta w porównaniu do ostatniego budżetu Andrzeja Kosztowniaka o ponad 40 mln zł!!! Wydatki bieżące rosną o ponad 171 mln zł!!! 
Rosną wydatki bieżące, a co z tymi prorozwojowymi – inwestycyjnymi? Te są mniejsze w porównaniu z ostatnim budżetem Andrzeja Kosztowniak o 8 mln zł, a same same wydatki na pensje w Urzędzie  rosną aż o 3,4 mln zł !!! 
Można to wszystko zobaczyć w projekcie budżetu miasta. Jeżęli ktoś zada sobie trudu na podobną analizę. Wymaga tego poważne podejście do tego tematu. Budżet to najważniejszy dokument, który dotyczy funkcjonowania samorządu. 
Szanowni Państwo, te dwa budżety Radosława Witkowskiego to stagnacja i przejadanie pieniędzy. A miało być tak pięknie. 

Prezydent się chwali, że inwestycje wyniosą 117 mln zł w 2017r. Jak to wyglądało w latach poprzednich? Proszę bardzo, wydatki w mln zł: 
2010 – 234,5 Andrzej Kosztowniak 
2011 – 135,1 Andrzej Kosztowniak
2012 – 112,6 Andrzej Kosztowniak 
2013 – 114,7 Andrzej Kosztowniak 
2014 – 156,2 Andrzej Kosztowniak
2015 – 125,5 Andrzej Kosztowniak
2016 – 87,9   Radosław Witkowski 
2017 – 117    Radosław Witkowski 

Wydatki na poziomie 117 mln zł nie są niczym nadzwyczajnym. Wydatki inwestycyjne za Andrzeja Kosztowniak pokazują to, jak duże środki potrafiła na inwestycje znaleźć Andrzej Kosztowniak. Po prostu się starał. Poza tym wiele inwestycji z tego budżetu to inwestycje warunkowane np. Pozyskaniem środków zewnętrznych, czy realizacją innych inwestycji przez np. Wodociągi. Ten budżet po stronie wydatków inwestycyjnych jest hipotetyczny. 

Można się cieszyć, że po mizernym 2016r wydatki inwestycyjne idą w końcu górę. Niestety nie dość, że daleko im do budżetów sprzed kilku lat, to jeszcze w budżecie na 2017r są inwestycje warunkowe oraz niestety będące wynikiem postępującego zadłużania miasta. 
Ktoś powie, ale Andrzej Kosztowniak też pożyczał. Owszem, ale tylko na inwestycje, które miały dofinansowanie z Unii Europejskiej i to na poziomie miedzy 50 a 85%. Mała różnica. Prezydent Witkowski pożycza na inwestycje, które będą realizowane np w 100% z kasy miasta. Jest to teraz medialnie  bagatelizowane i ukrywane. Będziemy o tym głośno mówić Radomianom. 
Prezydent Witkowski zorganizował kilkudniowy cykl konferencji, gdzie chwalił się realizacją obietnic i innymi osiągnięciami. W mojej ocenie można było to zrobić na jednej konferencji, która zamknęłaby się góra 10 minutami, bez absorbowania cennego czasu mediów. Nieprzypadkowo stworzono iluzję, że wiele się wydarzyło. Tak jednak nie jest. Na szczęście zaprzyjaźnieni dziennikarze wybili panu prezydentowi z głowy dalsze konferencje. Tym bardziej, że nie ma naprawdę czym się specjalnie chwalić. 

Reasumująć to słaby budżet, pozbawiony funkcji prorozwojowej i nastawiony głównie na przejadanie pieniędzy. Prezydent w sumie to wie i broni się mówiąc w wywiadzie dla mediów, że nie musimy ścigać się z metropoliami na dużę inwestycje!? To chyba żart... Przeczytałem takie słowa ze zdumieniem. Zgadzam się, że małe inwestycje ułatwiające życie także trzeba realizować, ale należy znaleść tu złoty środek. Te inwestycje oraz prorozwojowe, ważne np dla inwestorów i wzmacniające pozycję Radomia na mapie kraju! Jutro sesja budżetowa, gdzie ten lichy budżet przejdzie głosami PO, SLD, RR i Wspólnoty Samorzdowej, czyli koalicji interesu. Interesu trwania w maraźmie. 

Niebawem kolejna część podsumowania, gdzie będę szukał 100km nowych dróg oraz porównam „osiągnięcia” prezydentów Kosztowniak i Witkowskiego z ich pierwszych dwóch lat po objęciu rządów. 

piątek, 9 grudnia 2016

Wsparcie rządowe dla Radomia. Co z lotniskiem?



Rusza uruchomiony przez Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa nabór wniosków na dofinansowanie dróg samorządowych w 2017r. Do dyspozycji samorządów, na terenie których znajdują się drogi powiatowe, wojewódzkie i krajowe oddane zostanie 336 mln zł. Polecam ten program szczególnie samorządowcom Mazowsza, w tym Radomia. 
To spore środki i mam nadzieję, że prezydent Witkowski wystąpi o wsparcie finansowe na przebudowę ul. Wojska Polskiego i Żółkiewskiego. Zresztą o takiej możliwości został poinformowany m.in przez ministra finansów. Jest to w mojej ocenie najpoważniejsza droga do uzyskania wsparcia na te inwestycji. Wsparcia do wysokości 50% kosztów jej realizacji. 
W chwili obecnej przygotowujemy w Urzędzie Wojewódzkim projekt umowy na dofinansowanie dokumentacji projektowej na przebudowę wspomnianych ulic. Mam nadzieję, że zostanie w przyszłym tygodniu podpisany i środki w wysokości blisko 1,2 mln zł znajdą się na koncie miasta. 


Co z inwestycjami na lotnisku? 

Pozwolenie na przedłużenie pasa startowego czy budowę ILS wydane 3 miesiące temu i nic w tym temacie się nie dzieje. Miasto powinno jak najszybciej zabezpieczyć środki na realizację tej inwestycji, bo od tego zależy pozyskanie nowych przewoźników i właściwy rozwój lotniska. Co się dzieje z budową płyty postojowej? Też niestety cisza. Czy przygotowana jest dokumentacja? Pytań o lotnisko jest zapewne więcej.Trzeba coraz głośniej je zadawać. Rozumiem, że na to potrzebne są środki finansowe, ale przecież nowe kierownictwo spółki i prezydent Witkowski od dwóch lat o takiego inwestora zabiegają. Jak widać na razie nieskutecznie. Jest co prawda mowa o jakiejś firmie z Izraela czy Arabii Saudyjskiej, ale na razie więcej w tym wszystkim plotek, zamieszania, jak konkretów. 
Inwestor zewnętrzny to jedna strona medalu, a druga to własne środki jakie na rozbudowę lotniska miasto może przeznaczyć. Jeżeli tego wymaga pokazanie partnerom zewnętrznym naszej odpowiedzialności i determinacji w budowie lotniska, to trzeba to zrobić. Lotnisko jest  własnością samorządu i to miasto ma obowiązek w realizacji masterplanu. Jeżeli „stać nas” na pożyczanie 130 mln zł na budowę bazy sportowej, to chyba stać także na kilkadziesiąt milionów na inwestycje na lotnisku. Kwestia wagi i priorytetów. 
Już to nie raz mówiłem i o tym pisałem. Prezydent niestety wysyła do inwestorów i przewoźników niespójne sygnały. To na pewno nie buduje pozytywnego klimatu na tym rynku. Liczę na szybkie opamiętanie.

sobota, 3 grudnia 2016

Kładka - bubel pod lupą. Tunel świetlny w niefortunnym miejscu.

Tak jak wspomniałem, poprosiłem Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego, żeby przyjrzał się sprawie kładki-bubla nad ul. Szarych Szeregów. Przeprowadzono kontrolę inwestycji i nadzór budowlany wystąpił o wyjaśnienia zarówno do MZDiK, jak i do Politechniki Gdańskiej. 
Wniosek końcowy z badań przeprowadzonych przez Politechnikę Gdańską jest jednoznacznie NEGATYWNY. TAk to napisano. Przejrzałem dokumenty w tej sprawie. Jak zauważają badający, w aktualnym stanie obiekt nie może być eksploatowany zgodnie z założeniami projektowymi. Zarówno próba wiatrowa jak i wandalistyczna (grupa osób skacząca po kładce) wypadła źle. Ta druga została przerwana już po 9 sekundach z uwagi na dużą amplitudę i narastający charakter drgań mogący spowodować awarię nowo wybudowanej konstrukcji !!!
Sprawie przygląda się także Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego i wydanie pozwolenia na użytkowanie może nastąpić, zgodnie z prawem, jedynie po uzyskaniu pozytywnych wyników obciążeń i po złożeniu wniosku przez inwestora. Bezpieczeństwo mieszkańców jest na pierwszym miejscu i na pewno bardzo wnikliwie będziemy się temu przyglądać. Na pewno nie zbagatelizujemy kwestii bezpieczeństwa tak, jak zrobiły to władze Radomia. 
Stałym elementem wyposażenia kładki ma być, zgodnie z zaleceniami Politechniki Gdańskiej, system monitoringu drgań (trzeba zmówić projekt i montaż). Wyniki monitoringu będą z kolei podstawą do opracowania programu naprawczego. 
Wygląda więc na to, że na otwarcie kładki dłużej poczekamy. Pytanie podstawowe, dla wścibskich dziennikarzy, kto za to dodatkowe zamówienie zapłaci? 
Jak dobrze wiemy, można było tego wszystkiego uniknąć, ale prezydent Radomia nie zareagował właściwie na alarmy budującej kłądkę firmy! Osobiście uważam to za skandal. 

Widać tu pewną analogię ze stawianym tunelem świetlnym na ul. Żeromskiego, gdzie opinia straży pożarnej jest również przez prezydenta bagatelizowana. Przypomnę, że dwa lata temu miał miejsce pożar w kamienicy pod nr 50, w tym miejscu gdzie stawiany jest obecnie tunel. Wówczas straż pożarna nie miała problemów z dojechaniem i przeprowadzeniem akcji ratowniczej. I nie ma tu znaczenia, że środkiem tunelu da się podobno przejechać. Wystawienie drabiny czy innego sprzętu z poziomu deptaka jest w tym momencie ograniczone, jeżeli wręcz niemożliwe. W przypadku akcji ratowniczej czas odgrywa niebagatelną rolę i na ten temat nie ma się co dłużej rozwodzić. Tak jest.  Oby nic podobnego jak pożar nie wydarzyło się w tym miejscu tej zimy. Jeżeli w przypadku sytuacji kryzysowej strażacy będą mieli utrudnioną akcję, pełną odpowiedzialność za utrudnienia weźmie pomysłodawca ustawienia tej atrakcji w ciagu komunikacyjnym. 
Można było ten tunel ustawić w innym miejscu np na Rynku przy planowanym lodowisku lub na pl. Jagiellońskim.



sobota, 19 listopada 2016

Kilka zdań o reformie oświaty. Szansa dla prezydenta Witkowskiego wywiązania się z obietnicy wyborczej.


Poruszając temat reformy oświaty należy zacząć od tego, skąd pomysł i czemu się pojawił. Potrzeba zmian ustawowych w tym zakresie nie jest niczym nowym. O reformie mówiło się już od dawna i nie tylko ze strony obozu Prawa i Sprawiedliwości. W kolejnych materiałach programowych (np z 2014 czy 2015r) główny kierunek zmian został dość konkretnie określony. Był on efektem licznych spotkaniań z wyborcami, nauczycielami, samorządowcami, rektorami uczelni wyższych czy rodzicami. Także wsparty analizami eksperckimi oraz obserwacją tego, co się w obecnym systemie dzieje i nie dzieje.
Obecnie nie mamy do czynienia z niczym innym, jak z realizacją jednej z głównych obietnic wyborczych, którą wskazali i wybrali Polacy. To oni w wyborach parlamentarnych w 2015r dali tym zamianom zielone światło. Tak więc nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem, że ten program jest obecnie realizowany. Może on być jedynie zaskoczeniem dla tych, którzy obiecują i nic nie robią. Warto w tym miejscu przypomnieć, że ci sami politycy PO, którzy właśnie powołali gabinet cieni, w 2006r w ramach podobnego gabinetu, zapowiadali reformę edukacji. Przez 8 lat ich rządów nawet się za to nie wzięli. Jesteśmy kilka ładnych lat do tyłu. 

Wyjściem do zmian, jakie proponuje rząd i ich podstawą, jest diagnoza obecnego stanu kształcenia w szkołach średnich, w liceach, technikach i szkołach zawodowych. 
Stan liceów nie jest niestety najlepszy, gdyż skrócenie czasu nauki z 4 lat do 3 lat spowodowało utracenie charakteru szkoły ogólnokształcącej. Dziś na co wielu wskazuje liceum jest w tak okrojonym kształcie zostało sprowadzone do roli kursu przygotowującego do matury. Tak naprawdę nauka w LO skrócona została do 2 lat. To jeden problem, z którego wynika kolejny – jakość wiedzy absolwentów. 26 z 37 rektorów szkół wyższych wyraziło negatywną ocenę przygotowania absolwentów szkół ponadgimnazjalnych – zbyt krótki czas nauczania. Także niewydolne podstawy programowe. Uczelnie muszą nieraz powoływać tzw lata zerowe, żeby przygotować uczniów do studiów. To jest ten sukces obecnego stanu oświaty? 

Kolejny problem - kształcenie zawodowe. Można powiedzieć, że w znakomitej większości leży. Dziś mówi się, że przedsiębiorcy nie mają pracowników tymczasem szkoły zawodowe przecież kształcą. I to sporą rzeszę uczniów. W samym Radomiu kształci się obecnie (technika i szkoły zawodowe) ponad 6 tys osób. Tylko jakoś nie przekłada się to na zaspokojenie potrzeb rynku pracy. Szkoły tego typu w Polsce "wypuszczają" największy odsetek absolwentów zasilających powiatowe urzędy pracy tj. 30 - 40% !!! 

Czemu tak się dzieje? Głównie dlatego, że obecny system kształcenia jest niewydolny. Absolwenci szkół zawodowych czy technicznych powinni mieć wysokie kwalifikacje zawodowe, odpowiadające potrzebom współczesnego rynku pracy. Musi to być nauka o nowoczesnych technologiach, budująca wysokie kompetencje personalne i społeczne. Takich, jakich oczekuje rynek pracy, przedsiębiorcy. Absolwenci takich szkół muszą mieć także możliwość dalszego kształcenia i podnoszenia  umiejętności. Taką szkołę branżową, zawodową musimy zbudować. Wprowadzany system tak właśnie robi. 
Receptą na to wszystko jest zmiana nie tylko podejścia do nauczania czy zasad programowych, trzeba także uzdrowić system kształcenia w szkołach. To także problem zaplecza technicznego czy samych nieraz niewystarczających kompetencji kadry uczącej zawodu. To fakt. Na problem odpowiednio wykształconych pracowników narzekają również radomscy przedsiębiorcy. Zdarzało się słyszeć głosy, że wolą mieć nieraz człowieka bez żadnej nauki w szkole technicznej i go samemu przysposobić, bo dzisiejsze szkoły zawodowe nie nadążają technicznie za biznesem i potrzebami rynku pracy. Czy tak ma wyglądać kształcenie zawodowe w Polsce? 

Pracując jeszcze z prezydentem Kosztowniakiem podejmowaliśmy działania,  wraz z Izbą Przemysłowo-Handlową Ziemi Radomskiej oraz radomskim szkołami, w celu promocji nauczania technicznego i współpracy szkół z radomskim biznesem. Właśnie pod kątem ich oczekiwań. Promocji nauczania technicznego służyła przecież także opracowana strategia marki Radomia. Wizerunek miasta miał być budowany wokół kompetencji technicznych oraz precyzyjnych Radomia i Radomian. Marka miała służyć i wspomagać rozwój miasta pod kątem gospodarczym. Nie wiem czy teraz jest to kontynuowane, bo żadnych działań tego typu poza tym, co udało si do 2014r wypracować nie widzę. Zakładam, że współpraca z Izbą się dalej układa bo to bardzo dobry kierunek. Słyszałem wypowiedzi, że teraz Radom ma się promować sportem, a nie gospodarką. Szkoda bo to się nie kłóci. 

Wracam do reformy i wygaszania gimnazjum. System  wprowadzony w 1999r spotkał się już wówczas z negatywną opinią znacznej części społeczeństwa. Tak jest do dziś. Jeżeli obecnie 60% z nas jest za likwidacją gimnazjów i pozostawieniem uczniów w szkole podstawowej, to o czymś świadczy. Czemu tak skoro, jak twierdzą oponenci zmian, jest tak cudownie?  Na to wszystko nakłada się częsta zmiana prawa oświatowego. Dość napisać, że obecna ustawa od 1991r była zmieniana blisko 100 razy! To daje jakieś 3-4 nowelizacje na rok. To było i jest dobre prawo? 
Ten system zdaniem wielu się zwyczajnie nie sprawdził, to także moja prywatna opinia.
Gimnazjum miało być szansą na wyrównywanie szans edukacyjnych uczniów i podniesienie jakości nauczania. Miało być swojego rodzaju pierwszym etapem nauczania średniego. Miękkim wprowadzeniem do szkoły średniej. Jak tymczasem jest? Szanse wyrównywane nie są, chociażby z tego powodu, że prowadzony jest do znacznej części gimnazjów selektywny nabór. Z jakością kształcenia jest podobnie, bo są tu duże rozbieżności. Pokazują to wyniku egzaminów w ramach tego szczebla. Wynika to zapewne także po części z tego selektywnego naboru. Gimnazjum miało być przede wszystkim pierwszym etapem nauczania średniego. Stało się jednak swojego rodzaju przedłużeniem podstawówki. Często bowiem jest to zespół szkół z podstawówką, szczególnie na obszarach wiejskich. To jest połowa wszystkich gimnazjów. W zespołach tych uczą się dzieci od 6/7 lat do 16. Programowo ten szczebel nauczania także zaczął się do podstawówki upodabniać.

Ludzie chcą zmian i analiza systemu też na taką konieczność wskazuje. Zmiany są więc konieczne. Od początku tego roku trwały rozmowy i ogólnopolska debata na ten temat. Przeprowadzona ona została przez Ministerstwo Edukacji Narodowej od lutego do czerwca. Zebrano ponad 1100 opinii. W ramach debat eksperckich powołano kilkanaście zespołów, które dyskutowały o kształceniu ogólnym i zawodowym, nadzorze pedagogicznym, systemem egzaminów, doskonaleniu zawodowym nauczycieli, roli przedmiotów w nauczaniu czy funkcji wychowawczej szkoły. Swoje uwagi można było i cały czas można nadsyłać do Ministerstwa. Związki zawodowe podchodzą różnie. O ile z Solidarnością można rozmawiać, przynajmniej takich rozmów nie unikają, o tyle z ZNP jest to od samego początku usztywniony. Szefowie związkowi nastawiają się raczej na protest i polityczne manifestacje. Szkoda, bo to na pewno nie służy porozumieniu. 

Jak przy każdej zmianie są obawy czy niejasności. Obawy też nie są niczym zaskakującym. Każda zmiana takowe budzi. Te trzeba rozwiewać i rozmawiać. Wojewodowie wraz z Kuratorami Oświaty przeprowadzą w najbliższym czasie spotkania informacyjne z samorządami. Podobne spotkania przeprowadzi Kuratorium z chętnymi do rozmowy nauczycielami, dyrektorami czy rodzicami. Temat samej reformy na pewno jest skomplikowany a opinia  publiczna powinna dostać więcej informacji. Z jej braku mogą rodzić się watpliwości czy niezrozumienie sensu i założeń samej reformy. Do wszystkich 28 tys szkół w Polsce trafią też specjalne materiały informacyjne. 
To, co wypracował rząd w szerokich konsultacjach  przesłał już do prac parlamentarnych. Ustawa powinna być przyjęta w ciagu miesiąca. Posłowie mogą w niej nanosić poprawki, jeżeli takowe uznaj zakonieczne. 

Jaką szkołę proponuje nowe prawo oświatowe? Szczegółowe informacje znajdą Państwo na specjalnej stronie www.reformaedukacji.men.gov.pl . Można tam także zadać pytanie. Są adresy email czy telefony. Zachęcam do kontaktu. 

Tak ogólnie, bo nie jest tu miejsce na kilometrowe wpisy, szkoła ma być szkołą na miarę XXI wieku, szkołą nowoczesną i  silnie zakorzenioną w naszej tradycji. Całej reformy nie można upraszczać do zwykłej likwidacji czy wygaszania gimnazjów. To nie cel – to środek. 
Szkoła ma więc m.in: uczyć i wychowywać, przekazywać wiedzę i kształcić umiejętności; promować odpowiednie zachowania moralne, kształtować postawy obywatelskie i prospołeczne, uczyć kreatywności i przedsiębiorczości, być bardziej  innowacyjna, kłaść większy nacisk na wychowanie; kształtować postawy, także budować świadomoś zagrożeń. Temu będzie służyć 8 klasowa podstawówka. 4 letnie liceum i 5 letnie technikum. Także Szkoły branżowe I i II stopnia. Przywracamy szkole podstawowej normalny rytm pracy, szkole średniej ogólnokształcący charakter. Nie twierdzę, że teraz szkoła nie uczy i nie wychowuje. W ramach reformy ma jednak dojść do wzmocnienia tych powinności i przebudowania programu nauczania. 

Wprowadzana reforma proponuje zmiany ewolucyjne a nie rewolucyjne. Reforma zacznie się w 2017r a zakończy w 2024. Tak więc będzie to trwało 8 lat. Warto podkreślić, że Zmiany w oświacie nie powodują przecież zmniejszenia liczby uczniów, zmianie ulegnie jedynie miejsce kontynuowania nauki. Długość lat nauczania takżę się nie zmieni. 
System gwarantuje także obecnym nauczycielom przekształcanych szkół zatrudnienie z mocy ustawy. Przekształcenie to będzie w dużym stopniu zależało od organów prowadzących, czyli prezydentów, burmistrzów, starostów czy wójtów. Mam nadzieję, że nie wykorzystają oni reformy do likwidacji etatów nauczycieli. 
MEN szacuje, że w latach 2017 i 2018 poprzez fakt, że nie będzie naboru do gimnazjów a dzieci po klasie VI zostaną w klasie VII, przybędzie ok. 5.000 oddziałów, a więc i pracy dla nauczycieli. Wynika to m.in z tego, że klasy w szkołach podstawowych będą mniej liczne jak w gimnazjach. Nauczyciele z gimnazjum posiadają (97%) kwalifikacje do nauczania np w szkołach podstawowych, więc przejście nie powinno stanowić przeszkody. Nauczyciele gimnazjum mają także możliwość skorzystania ze stanu nieczynnego i pierwszeństwo w zatrudnieniu do dnia 31.VIII.2020. Mam nadzieję, że takich sytuacji ze stanem nieczynnym będzie jak najmniej, albo wcale.  

W przypadku Radomia reforma daje prezydentowi Witkowskiemu możliwość wywiązania się z  ważnej obietnicy wyborczej. Obiecywał bowiem wprowadzenie 25 osobowych klas w radomskich szkołach. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby tak się właśnie stało. Nauczycieli będzie w ramach  reformy potrzeba więcej niż dotychczas. Można dać nauczycielom pracę tworząc więcej oddziałów mniej licznych. Tym bardziej, że według analiz w całej Polsce będzie ich w najbliższych 2 latach potrzeba więcej o ponad 5tys. To jak ułożony zostanie system w Radomiu i innych samorządach, będzie zależało od ich sposobu myślenia i założeń jakie przyjmą.  
Mam nadzieje, że plotki jakie pojawiają się na mieście, że wiceprezydent Semik ma pracować tylko do końca 2016r są tylko plotkami. To człowiek, który może przeprowadzić Radom przez zmiany oświatowe we właściwy sposób. Musi mieć tylko Pana Prezydenta wsparcie i zielone światło. Zmiana wiceprezydenta od oświaty w tym czasie mogłaby wprowadzi dodatkowe komplikacje. 

Na koniec kilka zdań o finansowaniu reformy i zmian. Co znajdzie się w subwencji oświatowej? Oddziały VII w klasie podstawowej – 66mln zł; 300 mln zł dla samorządów na dostosowanie szkół do reformy m.in ławki, krzesła, doposażenie pracowni, toalety; 413 mln zł waloryzacja wynagrodzeń dla nauczycieli; subwencja zostaje na 6 latka – 4.300 zł (łącznie będzie to 1,4 mld zł w 2017r.). Finansowanie dotyczy obecności 6-latków bez  względu na to czy są w przedszkolu czy szkole. To nie wszystkie zmiany czy dodatkowe pieniądze. 

Oczywiście wprowadzenie tej reformy nie zamyka prac nad innymi ważnymi dla środowiska nauczycielskiego zmianami. Pilną sprawą jest zmiana systemu wynagradzania nauczycieli, weryfikacja zasad finansowania oświaty. Pani Minister Zalewska ogłosiła zamiar utworzenia przy ministerstwie zespołu do spraw statusu zawodowego pracowników oświaty.

Jestem pewien, że ostatecznie te społecznie oczekiwane zmiany, poprawią polską edukację. 
Miało nie być kilometrowego wpisu ... :-) Jak zwykle nie wyszło. 

poniedziałek, 31 października 2016

Czekamy na odwołanie prezydenta Radomia ws dofinansowania dokumentacji na przebudowę ul. Żółkiewskiego/Wojska Polskiego.


Kwestia dofinansowania z budżetu państwa dokumentacji projektowej na przebudowę części trasy krajowej Żółkiewskiego/Wojska Polskiego wymaga dodatkowego komentarza. Dziś dyrektor Kancelarii Prezydenta rozesłał do mediów komunikat, przynajmniej tak relacjonowali mi to dziennikarze. Jest to polityczny manifest, że PiS coś obiecał, a teraz dać nie chce. Zdaniem dyrektora Tyczyńskiego jest to przesądzone i jednoznaczne. Otóż nie. 
Po kolei.
1. Faktycznie mamy negatywną opinię Ministra Finansów na temat dofinansowania tej dokumentacji. Minister argumentuje, że opracowanie samej dokumentacji nie przesądza o realizacji inwestycji, co jest oczywiste. Tym samym wydatkowanie środków państwowych na sam projekt, który może nigdy nie wejść w fazę budowy jest problematyczne. Dodatkowo zgodnie z ustawą o zasadach prowadzenia polityki rozwoju można wesprzeć inwestycje, które przyczyniają się do podniesienia konkurencyjnoąści regionu i wpływają na rozwój. Dokumentacja nie jest taką inwestycją. Mówiłem o tym w mediach, podobnie jak o tym, że rozmowy jeszcze trwają. Informoweałem o tym także władze miejskie w Radomiu. 
2. Od samego początku, po rozmowie z prezydentem Witkowskim, osobą do kontaktów, w tym temacie został Skarbnik Radomia p. Sławomir Szlachetka, z którym regularnie rozmawiam i koresponduję. Nie tylko zresztą w sprawie tego projektu. Wydaje się najbardziej kompetentną osobą w zakresie projektów i ich finansowania. Dobry wybór pana prezydenta. 
3. Ustaliłem dużo wcześniej z p. Szlachetką, że jak tylko do Urządu Miejskiego w Radomiu trafi pismo od Wojewody, a trafić musi, to miasto się odwoła. Przekazałem publicznie informację, że w zeszłym tygodniu doszło do rozmów z Ministrem Rozwoju i taką ścieżkę ustaliliśmy. Żeby miasto mogło się jednak odwołać, musi wpłynąć do niego pismo z opinią negatywną. To chyba oczywiste. Tak więc dziś wpłynęło to pismo do Urzędu Miejskiego w Radomiu i zgodnie z ustaleniami czekam na odwołanie. Dziś na ten temat od rana korespondujemy. Tak więc rozmawiałem dziś z p. Szlachetką i wiem, że stosowne odwołanie jest już na biurku pana prezydenta Witkowskiego! Szybko, bo to ustaliliśmy jeszcze w zeszłym tygodniu. Pismo czekało na wpłynięcie oficjalnego odwołania. Tymczasem nie zostało ono dziś podpisane z niewiadomych względów! Prosiłem, żeby najlepiej dziś ktoś to wysłał faksem i zawiózł dodatkowo do Warszawy. Dziwię się, że nie trafiło ono do nas, bo czas leci a mamy czas do załatwienia wszystkich formalności, łącznie z opinią komisji sejmowej, do 15 listopada. Prezydent był dziś w pracy, ale może czasu nie znalazł lub ktoś mu o tym nie przypomniał. 
4. Dlatego też pan dyrektor Tyczyński, w mojej opinii naturalnie, powinien skoncentrować się nad tym, żeby to pismo zostało DZIŚ podpisane i odesłane do Wojewody, a potem żeby mogło trafić do Ministerstwa Rozwoju. Rozumiem, że pan dyrektor skoncentrował się na czymś zupełnie innym, czyli robieniu wokół tego polityki. Taki komunikat ze strony osoby, nie dyspomnujacej zapewne kompletem wiedzy w tej sprawie, to swoiste wchodzenie między przysłowiową "wódkę a zakąskę"? Mam nadzieję, że nie jest to oficjalny komunikat prezydenta Radomia, bo oznaczałoby to rezygnację z odwołania od decyzji Ministra. Tak jak napisałem i powiedziałem - szansa jeszcze jest. 
5. Czekamy na odwołanie miasta, które pilnie trafi do Ministerstwa. Mam nadzieję, że nie będzie za późno. 




wtorek, 18 października 2016

Wojewoda sfinansuje przejście graniczne na lotnisku w Radomiu!


Kolejne dobre informacje dla radomskiego lotniska. Wojewoda Mazowiecki podpisał umowę z Portem Lotniczym Radom - Sadków na finansowanie dodatkowego lotniczego przejścia granicznego. Jest to możliwe, bo radomskie lotnisko prowadzi połączenia poza strefę Schengen. W ramach umowy lotnisko udostępni na potrzeby m.in. służby granicznej, celnej, sanitarnej niezbędne do pracy pomieszczenia oraz specjalistyczny sprzęt. Koszty bedą naliczane proporcjonalnie do stawek miesięcznych wskazanych w umówie, w zależności od faktycznego wykorzystania przedmiotu umowy przez wspomniane służby. W obecnej chwili służby graniczne korzystać będą z pomieszczeń i sprzętu tylko w dniach, kiedy będą odbywać się loty poza Schengen. Jest tych lotów obecnie 2 tygodniowo (do Lwowa), więc opłaty będą naliczane tylko w tym zakresie. Jeżeli ten ruch będzie rósł, wówczas kwota zapewne będzie się zwiększać. 
Dodatkowo, w momencie, kiedy lotnisko radomskie otrzyma status stałego przejścia granicznego, finansowanie może być wyższe. Tego radomskiemu lotnisku oczwiście życzę. Lotów poza Schengen musi być jednak o wiele więcej niż aktualnie. Przykładowo lotnisko w Lublinie mając 9 lotów tygodniowo poza Schengen otrzymało informację, że lotów tych musi być minimum 2 razy tyle. Czekało na stałe przejście graniczne kilka lat. Obecnie już się nim cieszy. Jednak można normalnie funkcjonować z przejściem dodatkowym. Obecnie jest 8 portów lotniczych z takim właśnie statusem. 
Tak więc przed portem lotniczym oraz prezydentem Radomia spora praca w szukaniu nowych połączeń. Stałe przejście graniczne nie jest niemożliwe w pewnej perspektywie czasu. Wszystkie statystyki oraz prognozy Urządu Lotnictwa Cywilnego wskazują, że ruch lotniczy w Polsce będzie wzrastał. W 2015r nasze porty regionalne obsłużyły ponad 30 mln pasażerów. W 2030 ma być to już ok. 60 mln! Jest więc o co walczyć na tym rynku! 
Wracając jednak do umowy - jest to kolejny przykład na to, że Wojewoda Mazowiecki pozytywnie odnosi się do radomskiego projektu. Wydane zostały już pozwolenia na budowę dla tzw. stacji paliw czy przedłużenie pasa startowego, budowę ILS i świateł podejścia. To wszystko włącza Urząd Wojewódzki w budowanie pozytywnego klimatu wokól lotniska w Radomiu oraz jego możliwości. 
Mam nadzieje, że prezydent Witkowski oraz Pani Prezes lotniska zaczą bardziej aktywnie poszukiwać przewoźników, szczególnie poza Schengen. Najbardziej prorozwojowy wydaje się kierunek brytyjski. Także Skandynawia, choć to jest strefa Schengen. Jednak kluczem do pokazania, że poważnie myśli się o tym projekcie będzie jak najszybsze rozpoczęcie prac nad przedłużeniem pasa i budowie płyty postojowej. To pozwoli na dalsze loty i pozyskanie dalszych przewożników. Mamy tu niestety cały 2015r "do tyłu", bo prezydent Witkowski wstrzymał inwestycje na Sadkowie. Teraz dopiero coś się poważniej rusza. 
Czekam więc na kolejne dobre informacje dotyczące lotniska w Radomiu. 

Wiecej info
https://mazowieckie.pl/pl/aktualnosci/komunikaty/33114,Podpisanie-umowy-z-Portem-Lotniczym-RADOM.html




środa, 28 września 2016

Jak zreformować polski system emerytalny?


Dziś pod hasłem „Bezpieczeństwo dla Odpowiedzialności” na UKSW odbyła się debata dotycząca problemów w systemie ubezpieczeń społecznych i systemie emerytalnym. Wojewoda objął ją swoim patronatem. To jeden z ważniejszych problemów do rozwiązania dla administracji państwowej, ale nie tylko. 

Dyskutowaliśmy, jak zreformować system, aby  właściwie odpowiedzieć na zmieniająca się sytuację gospodarczą, społeczną ale przede wszystkim demograficzną w naszym kraju. 
Problem systemu emerytalnego polega przede wszystkim na tym, że liczba osób w wieku produkcyjnym zmniejsza się w stosunku do osób w wieku emerytalnym. Będzie to się odbijało na ilości środków w systemie i oczywiście na emeryturach. Przede wszystkim społeczeństwo się starzeje, rodzi się coraz mniej dzieci, zaczynamy zawodową aktywność później, żyjemy coraz dłużej, nie mamy nawyków oszczędzania czy ciągle emigrujemy za pracą i większymi zarobkami. To negatywnie oddziaływuje na naszą demografię. Czemu tak się dzieje? Zapewne jest to wypadkowa wielu czynników, ale według mnie głównym sprawcą jest sytuacja ekonomiczna i bytowa Polaków, polskich rodzin oraz towarzysząca temu kondycja polskiej gospodarki. Tu zaczyna się problem. 

Jak temu przeciwdziałać? Co zrobić, żeby system uzdrowić, żeby było w nim więcej pieniędzy a zabezpieczenie na starość było właściwe? Czy w prosty sposób podnosić składki? Likwidować szarą strefę w zatrudnieniu? Postawić na wzrost gospodarczy, wsparcie przedsiębiorstw, zarobków? Czy może uprościć system ubezpieczeń oraz prawo i tu szukać oszczędności? Tworzyć lepsze warunki życia dla polskich rodzin, tak żeby można było chcieć powiększać rodzinę? Może zachęcać Polaków do oszczędzania i odkładania na starość w dodatkowych programach? Może zachęcać do dłuższej pracy pomimo wieku emerytalnego? Edukować pod kątem emerytur, starości i roli oszczędzania już w szkole podstawowej? Może jest jakieś inne rozwiazanie? Może trzeba to wszystko naraz  zastosować? Jak wreszcie pogodzić w tym wszystkim sprzeczne nieraz interesy chociażby związków zawodowych i pracodawców?

Jedno jest pewne. Musi być nas więcej. Ja sam widzę np. po swojej rodzinie jak wygląda sytuacja. Mama ma trójkę rodzeństwa, ja mam dwójkę a mój syn ma siostrę. Tak wygląda dziś podstawowy model rodziny jedno, dwójka dzieci. Nieraz żadnego. To musi się odbić na systemie emerytalnym, ale nie tylko na nim. Odbija się chociażby na gospodarce, edukacji, opiece społecznej, zdrowiu.  
Według statystyk obecnie 7 mln osób w wieku  przedprodukcyjnym (0-17 lat) za 20 lat będzie to już 5,6 mln osób. Strategia pokazuje również spadek liczby ludności w latach 2013 – 2060 z obecnych 38,5 mln do 33,2 mln (dzietność i migracje). 

Rząd premier Beaty Szydło widzi te problemy. Widzi ten problem Prawo i Sprawiedliwość. Część takich działań prospołecznych i progospodarczych, które w założeniu mają polepszyć sytuację rodzin, zachęcić do większej dzietności już podjął. Mam na myśli chociażby program 500+. To jednak działanie długofalowe, którego skutki będziemy mogli poznać dopiero za kilka lat. Założenie jest proste – mamy więcej pieniędzy w rodzinie i stać nas może na więcej dzieci lub też, skoro państwo nam pomoże, to zdecydujemy się na więcej dzieci. To jak wspomniałem działanie długofalowe i bardzo ważne. 

Są też inne ważne z punktu widzenia obywatela i rodziny działania mające skutki już teraz, chociażby płaca minimalna (pracodawcy), minimalna emerytura (budżet państwa). W kolejce czeka program mieszkaniowy, który rząd wczoraj przyjął. Mamy deficyt blisko 900tys mieszkań. Jak walczyć z emigracją, złą demografią jak nie mamy jako społeczeństwo właściwych i godnych warunków do życia. Trzeba to zmienić. Walka z problemami demograficznymi i ich źródłem wynikającym z sytuacji ekonomiczno-społecznej jest powinnością nas wszystkich. 

Działania prorozwojowe znalazły się także w "Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju" konsultowanym przez Ministerstwo Rozwoju. O tym też dziś na konferencji mówiłem. Zachęcam zresztą do lektury tego dokumentu, jest na stronie Ministerstwa. Jest obszerny, ale ciekawy. Sam jestem w trakcie tej lektury i upewniam się tylko, że droga jaką w niej obieramy jest dobrą drogą dla Polski i Polaków. Wskazuje ona także na to, że jednym z największych wyzwań jakie przez naszym krajem stoją  są kwestie demograficzne. Wspomniana Strategia stawia w  swoim centrum człowieka, a polityka państwa i działania w sferze gospodarczej mają wpływać pozytywnie na poziom i jakość życia. To jest główny cel funkcjonowania państwa. Skoro tak, to powinna przyczynić się do rozwiązania także kwestii bytowych i demograficznych. W połączeniu z reformą ubezpieczeń społecznych może to w dłuższej perspektywie przynieść także dobre skutki dla systemu emerytalnego. 

Wnioski i uwagi z dzisiejszej debaty posłużą Ministerstwu Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej do tego, aby znaleźć optymalne i społecznie akceptowalne rozwiązania systemowe wraz z rekomendacjami i planem wprowadzania niezbędnych zmian. 
Mam nadzieję, że Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej już niebawem zaproponuje dobre rozwiązania dla polskiego systemu ubezpieczeń społecznych. 

Nadrabiamy tym samym lata zaniechań i pozorowanych ruchów. O tym, że sytuacja w tym zakresie jest trudna i stałe się pogarsza wiadomo było już od wielu lat. Poprzedni rząd jednak nie miał chęci do poważnego potraktowania tego tematu. 

sobota, 17 września 2016

17 września w Radomiu. Smutny komentarz do organizacji uroczystości.


Dziś obchodzimy rocznicę napaści ZSRR na Polskę oraz Światowy Dzień Sybiraka. 17 września 1939r nasz kraj, broniący się przed hitlerowską agresją, został zdradziecko napadnięty przez Armię Czerwoną. Dzisiejszy dzień jest dniem pamięci po bohaterskich obrońcach naszych kresów wschodnich, którzy oddali życie bądź zdrowie w naszej obronie. To także dzień pamięci po wymordowanych przez Rosjan żołnierzach, policjantach i innych funkcjonariuszach państwowych w Katyniu, Charkowie, Miednoje czy Ostaszkowie. 17 września pamiętamy o gehennie setek tysięcy naszych rodaków wysyłanych masowo na daleki wchód, gdzie w obozach pracy cierpieli szykany, byli przeładowani, bestialsko zmuszani do niewolniczej pracy. To wreszcie pamięć po tych wszystkich, którzy pomimo represji w okresie PRL, mieli odwagę i nie bali się głośno mówić kto jest temu wszystkiemu winien, kto mordował i prześladował Polaków. 
Tego wszystkiego zabrakło mi dziś na radomskich uroczystościach. Zabrakło zabrania głosu w tym klimacie przez kogoś ważnego z organizatorów. Zabrakło kogoś, kto tym wszystkim przybyłym mieszkańcom Radomia czy młodzieży powiedziałby o tym czemu tak ważna jest pamięć tamtych wydarzeń, czemu się tu cyklicznie spotykamy. Kogoś, kto podziękowałby kombatantom, Rodzinie Katyńskiej, represjonowanym w okresie stalinizmu za podtrzymywanie pamięci, za kultywowanie naszej narodowej tradycji za obecność dziś przy pomniku ofiar katyńskich. Co więcej, kogoś kto by ich obecność na uroczystości zauważył (!?)
Jeżeli nikt z organizatorów nie miał na to czasu czy chęci (choć w oficjalnym zaproszeniu był taki punkt uroczystości jak przemówienia okolicznościowe), to może wypadało oddać głos kombatantom? Bywały już uroczystości, gdzie członkowie Stowarzyszenia "Rodzina Katyńska" np. dzielili się z nami wspomnieniami. Czy nie można organizacyjnie tego zaplanować? 
Smutne to. Patrząc na to z boku można było odnieść wrażenie, że uroczystość miała się odbyć, najlepiej jak naszybciej i do domciu. Taka uroczystość zrobiona trochę "na siłę". Tak to odebrałem, takie było moje subiektywne odczucie. 
Odnoszę wrażenie, że większość zgromadzonych czuła niesmak. Takie komentarze można było w kuluarach usłyszeć. Czułem się nieswojo w tej sytuacji, bo sporo jeżdżę po Mazowszu biorąc udział w różnych patriotycznych wydarzeniach. Organizacyjnie biją nas w tym przypadku na głowę miasta kilkakrotnie mniejsze od Radomia. Tym bardziej mi było dziś wstyd. Może za rok będzie lepiej? Może zwyczajnie wyobrażam sobie zbyt wiele? Może się niepotrzebnie czepiam? Nie wiem. Wiem tylko, że jest to ważne dla nas święto, które godnie trzeba uczcić. 

Cześć i chwała bohaterom! 
Mimo wszystkiego za zaproszenie dziękuję. W imieniu wojewody mazowieckiego złożyłem wieniec i razem z panią poseł Anną Kwiecień zapaliliśmy znicz. Zapewniam wszystkich, że nie przybyliśmy dziś na uroczystości 17 września, żeby "odhaczyć" obecność. Pamiętamy i zawsze będziemy. 

Ps. Doliczyłem się jednego radnego Rady Miejskiej w Radomiu. Wątku obecności nie będę szerzej rozwijał. Też nie zawsze mogę być. 



czwartek, 1 września 2016

Komentarz do nieprawdziwych wypowiedzi wiceprezydenta Frysztaka.

Poruszę temat zapisanych w budżecie państwa pieniędzy dla Radomia. Projekt przebudowy drogi krajowej nr 9. 
Muszę wyjaśnić pojawiające się w wypowiedziach medialnych wiceprezydenta Frysztaka nieprawdziwe informacje. Wiceprezydent Frysztak uważa, że wojewoda  powinien na wniosek miasta „wyprostować” nazwę projektu, czego niestety nie robi. Dodatkowo uważa, że wojewoda zadecyduje, czy te pieniądze miastu da oraz jest zaskoczony moją wypowiedzią, że są to jednak dwa różne zadania. 
Od początku. 

W budżecie państwa mamy zapisane:

"Prace projektowe budowy odcinka drogi krajowej nr 9 (E-371) na odcinku od wiaduktu kolejowego nad drogą kolejową nr 8 do ronda im. Ka. Jerzego Popieuszki wraz z projektem ronda im. Ks Jerzego Popiełuszki i połączenia z ul. Bolesława Zwolińskiego w Radomiu"

Miasto wnioskuje o nazw zadania na:

"Przebudowa drogi krajowej nr 9 i 12 w Radomiu - ulicy Wojska Polskiego i ulicy Żółkiewskiego na odcinku od ul. Zbrowskiego do ul. Kozienickiej wraz z przebudową ul. Zwolińskiego - opracowanie dokumentacji projektowej". 

Czy jest to zmiana nazwy czy zmiana przeznaczenia rezerwy? Nazwa zadania na pewno, czy zmiana przeznaczenia rezerwy? Zdaniem Ministerstwa Finansów tak. Zakres jakby nie patrzeć jest inny. 

Wracając do słów wiceprezydenta Frysztaka. Najlepiej łopatologicznie i prostym językiem. Do tej pory wydawało mi się, że dość czytelnie jest to zapisane w korespondencji, którą od maja w tej sprawie prowadzimy starając się dojść do porozumienia. Tak więc: 

Po pierwszeWojewoda nie "prostuje" nazwy zadania, bo nie wojewoda zapisywał ten projekt w ustawie budżetowej. Zrobili to posłowie w konkretnym miejscu i w konkretnej  nazwie i to oni mogą wyrazić, lub nie, zgodę na zmianę nazwy zadania. 

Jeżeli prezydent czy wiceprezydent oczekuje tu "pozytywnego efektu", zmiany budżetu państwa od wojewody, mając na uwadze naszą korespondencję, to jestem zdziwiony. Jasno bowiem z przekazywanych prezydentowi Witkowskiemu pism  wynika, że to MInisterstwo Finansów i komisja budżetowa podejmuję decyzję. 
Wojewoda nie może wprowadzać zmian w budżecie państwa i myślę, że nawet wiceprezydent Frysztak, z całym szacunkiem dla jego mocy, nie jest w stanie wprowadzić zmian w budżecie miasta. Mogą to zrobić radni. Podobnie jak posłowie w odniesieniu do zmian w budżecie państwa. To wiedza podstawowa więc tym bardziej dziwi taka wypowiedź. Myślę, że tym samym wyjaśniłem tą sprawę. Zalecam kontakt, najlepiej osobisty, w Ministerstwie i Sejmie. Listy pod publiczkę nie załatwią sprawy. 

Po drugie. Wojewoda nie podejmuje tu decyzji czy "da czy nie da". To nie jest rola wojewody. Dysponentem środków wojewoda będzie w momencie ich przekazania przez Ministerstwo Finansów na konto wojewody. Może to nastąpić na konkretnie zapisane zadanie w budżecie państwa. Tych pieniędzy nie ma na razie w budżecie wojewody! Są w dyspozycji Miniesterstwa i na jego koncie. Żeby to było jasne. 
Zadania o jakie wnioskuje w tym momencie prezydent Witkowski w budżecie państwa także nie ma. Jest to, o którym już pisałem. Pisma prezydenta Witkowskiego jakie trafiały do wojewody były przekazywane do Ministerstwa. Wyjaśnienia z Ministerstwa trafiały z kolei do prezydenta Witkowskiego. Od samego początku, czyli od maja informujemy wielokrotnie prezydenta Witkowskiego o stanowisku Ministra Finansów, że jest to zmiana przeznaczenia, a nie tylko sama nazwa zadania. Ta wiedza jest u prezydenta Witkowskiego od maja. Czemu nie ma jej wiceprezydent od inwestycji? Bałagan? Inna przyczyna?
Miasto cały czas pisząc do nas kolejne pisma w czerwcu i lipcu stało na wcześniejszym swoim stanowisku - nie zgadzając się z Ministerstwem. Skoro nie zgadza się z Ministerstwem to procedura zmiany nazwy ruszyć nie może. 
Ostatecznie 25 sierpnia, czyli w zeszłym tygodniu, otrzymaliśmy konkretny wniosek od prezydenta, który jest zbieżny ze stanowiskiem Ministra Finansów. Zwróciliśmy się więc do niego o zmianę przeznaczenia rezerwy i zmianę nazwy zadania. Procedura w końcu ruszyła do przodu. Jakbyśmy takie pismo dostali 2 miesiące wcześniej to pewnie dziś byłoby po sprawie. Czemu tak się nie stało proszę pytać prezydenta Radomia. Na wspomnianą odpowiedź, jaka wpłynęła do nas 25 sierpnia czekaliśmy blisko miesiąc!!! Strasznie długo jak na pilną sprawę. 
Ciekawostka!  Na uwagę zasługuje także to, że pierwsze pismo w sprawie zmiany nazwy zadania wpłynęło do nad na początku maja, więc ponad 3 miesiące od uchwalenia budżetu państwa. Można było tą procedurę rozpocząć dużo wcześniej. Być może teraz nie byłoby takiej nerwowej sytuacji. 
Na pewno wojewoda jest do tej zmiany nastawiony pozytywnie, pomagamy jak możemy ale to miasto musiało się zdecydować co robi. Świadczy o tym pismo do Ministerstwa Finansów z  17 czerwca gdzie popieramy stanowisko miasta. Nie możemy jednak w nieskoczoność, przy jednoznacznej opinii Ministerstwa prezentować odmiennego stanowiska. Cieszę się, że w końcu wpłynął od prezydenta wniosek, który jest w stanie zaakceptować Ministerstwo. 
Liczę, że teraz sprawy pójdą szybciej. 

Po trzecie. To dziwna sprawa, że wiceprezydent Frysztak do zeszłego tygodnia nie wiedział, że jest to traktowane jak nowe zadanie. O tym, że zdaniem Ministerstwa są to dwa różne zadania prezydent Witkowski wie od 17 maja kiedy to wpłynęło do niego pismo właśnie z Ministerstwa Finansów w tej sprawie (?!). Zmiana przeznaczenia rezerwy to jest inaczej zmiana zadania. Służę kopią. Świadczy to o tym, że wiceprezydent Frysztak albo świadomie próbuje wprowadzić opinię publiczną w błąd, albo nie jest zorientowany w tym temacie. Nie wiem co dziwniejsze 
Od wspomnianego 17 maja staramy się uzyskać od miasta wniosek czy występują o zmianę przeznaczenia czy też nie.

Te wypowiedzi wiceprezydenta Frysztaka są co najmniej dziwne. Na pewno nieprawdziwe. Wprowadzają dezinformację.  Dobrze, jakby w tym temacie wypowiadała się osoba znająca temat i historię korespondencji. Z przykrością muszę stwierdzić, że wypowiedzi  pana Frysztaka świadczą niestety, że taką osobą nie jest.  

Liczę, że teraz sprawę Ministerstwo Finansów przekaże do komisji sejmowej właściwej dla spraw budżetu, aby ta zgodziła się na zmianę nazwy i przeznaczenia dotacji.
Na podkreślenie zasługuje fakt, że miasto zostało poinformowane, że uruchomienie środków może nastąpić wyłącznie na podstawie ustawy o finansach publicznych. Zwrot wydatków poniesionych przed podpisaniem umowy z wojewodą nie będzie możliwy. 

Na koniec dodam, co być może nie jest dla wszystkich oczywiste, że teraz jest czas na aktywność prezydenta Witkowskiego. Wybranie się do Ministerstwa Finansów oraz do parlamentarzystów. My ze swej strony będziemy też to monitować. Milion dwieście tysięcy drogą nie chodzi, choć z wypowiedzi wiceprezydenta Frysztaka wynika, że miasto sobie da radę. To chyba nie tak powinno wyglądać. Jesteśmy aż tak bogaci, żeby rezygnować z takich pieniędzy? Nie sądzę.