czwartek, 29 czerwca 2017

Prezydent nie stracił mandatu. Zarządzenie zastępcze wojewody może być zaskarżone do sądu.



29 czerwca wojewoda mazowiecki wydał zarządzenie zastępcze za Radę Miejską w Radomiu w zakresie wygaszenia mandatu prezydenta Radomia. Dziś zarządzenie trafiło zarówno do Rady Miejskiej, jak i do pana prezydenta Witkowskiego. 

Odbyło się to zgodnie z procedurą określoną w przepisach prawa. Dla wojewody spór ten jest czysto prawny, absolutnie apolityczny. To przepisy prawa, m.in. ustawy antykorupcyjnej, decydują o tym czy osoba publiczna naruszyła prawo czy nie. Naruszenie takie zostało bezspornie stwierdzone zarówno przez dział prawny CBA jak i nadzór prawny wojewody. W przypadku każdej innej osoby publicznej procedowanie odbyłoby się w Mazowieckim Urzędzie Wojewódzkim w taki sam sposób. Dopatrywanie się tu jakiś pozamerytorycznych względów jest w mojej ocenie nieuprawnione. 

Oba te organy, Rada Miejska i prezydent, mają 30 dni od chwili doręczenia do złożenia skargi na zarządzenie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Jeżeli tego nie zrobią to wraz z upływem terminu na złożenie skargi wygaszony zostanie mandat prezydenta. Jeżeli skarga zostanie złożona o wygaszeniu mandatu zdecyduje sąd administracyjny. Prezydent nie raz wspominał, że będzie dochodził swoich praw w sądzie i ma do tego pełne prawo. Dlatego też, nalezy się spodziewać skargi do sądu. 

Należy podkreślić, że przez cały ten czas, do momentu prawomocnego wyroku w sprawie, prezydent pełni swoją funkcję. Część mediów wyszła w swoich komentarzach zbyt daleko, pisząc, że prezydent stracił mandat. Nic takiego nie ma miejsca. O tym czy prezydent straci mandat zadecyduje prezydent nie składając skargi do sądu (uznając tym samym rację wojewody i CBA) lub po złożeniu skargi - niezawisły sąd. Tylko w tych dwóch przypadkach może dojść do skutecznego wygaszenia mandatu. 

W przypadku sporu prawnego, a tu mamy z tym do czynienia, o winie rozstrzyga sąd. I proponowałbym się tego trzymać. Ostatecznie to on zawyrokuje, kto w tym sporze ma rację.

Na tym polega demokratyczne państwo prawa. 
Mam nadzieję, że sprawa się jak najszybciej wyjaśni w sądzie administracyjnym. Nie jest on w tym trybie związany żadnymi terminami. Zakładam, że prezydentowi Radomia zależeć będzie na jak najszybszym wyjaśnieniu sprawy, podobnie jak zależy wojewodzie. 
Czy tak będzie okaże się niebawem. 

Na koniec dwie uwagi:

1. Pan prezydent niepotrzebnie upolitycznia całą sprawę. Nikt nie zmuszał pana prezydneta, do podejmowania dodatkowej pracy niezgodnie z obowiązującymi przepisami ustawy antykorupcyjnej. To jego działanie, a nie wojewody czy CBA, stało się przyczynkiem do śledztwa, postępowania i w konsekwencji dzisiejszego rozstrzygnięcia. Cała sprawa zaczęła się jeszcze w 2015r, kiedy to w kraju rządziła koalicja PO-PSL więc doszukiwanie się tu polityki wygląda co najmniej dziwnie. Pan prezydent powinien wiedzieć, czy może czy nie może zasiadać w tej spółce. Od tego ma prawników i własny rozum. Jak wiemy po 4 miesiącach nagle zrezygnował z zasiadania w tej spółce, a na koniec roku zwrócił zarobione w niej pieniądze. Zachowanie, jak na działanie zgodne z obowiązującym prawem, wyjątkowo zaskakujące. Choć to wątek poboczny. 
2. Trudno zgodzić się też z retoryką i wypowiedziami pana prezydenta i jego zaplecza politycznego w kierunku mieszkańców miasta, cytując media radomskie: "To wy powierzyliście mi mandat prezydenta i tylko wy możecie decydować, kto będzie sprawował tę funkcję". 
Twierdzenie takie, że zostałem wybrany przez wyborców więc mogę robić co chcę, a wyciągać konsekwencje mogą tylko wyborcy, jest nie do przyjęcia w państwie demokratycznym i państwie prawa. Tak samo jak każda inna osoba publiczna, tak i prezydent Radomia, podlega prawu, które jest równe dla każdego. Prawdą jest więc, i tu się z prezydentem zgadzam, że został on wybrany w wyborach i ma mandat od Radomian, ale nie jest to mandat do łamania prawa, czy unikania odpowiedzialności prawnej. Inaczej faktycznie mielibyśmy państwo teoretyczne, a nie demokratyczne państwo prawa. 

Poczekajmy na dalsze kroki pana prezydenta i ostatecznie wyrok sądu. 



środa, 28 czerwca 2017

Tumiwisizm po prezydencku? Kładka i wiadukt w fatalnym stanie.


Kładka bubel. Never Ending  Story? 

Miasto zabezpieczyło 900 tys na naprawę kładki na Szarych Szeregów. Koszt naprawy poniosą Radomianie, a to czy uda się wyegzekwować te pieniądze od projektanta, to druga sprawa. 
Trzeba przypomnieć, że nie byłoby takich opóźnień gdyby prezydent posłuchał wykonawcy, który już na wstępnym etapie budowy zgłaszał problemy. Twierdził, że ta konstrukcja jest wadliwa. Prezydent posłuchał jednak projektanta i wybudował bubel. Teraz trwa naprawa. Wady można było wyeliminować na etapie prac budowlanych, ale z tego zrezygnowano. 
Z wypowiedzi pana wiceprezydenta ta sama firma projektowa, która zaprojektowała kładkę - bubel, co więcej twierdziła do końca, że projekt jest ok, teraz zaprojektowała w ramach programu naprawczego elementy konstrukcji – tłumiki! Tak więc prezydent słucha projektanta dalej. Oby się nie okazało, że trzeba będzie wprowadzać programu naprawczego dla programu naprawczego (!?!)
Raz się pomylili, mogą pomylić się drugi raz. Podobno zostały te tłumiki zaopiniowane przez Politechnikę. Ok. Zobaczymy co z tego wyjdzie. 
Pytanie pierwsze czy to rozwiązanie jest gdzieś już stosowane czy może to kolejne nowatorskie rozwiązanie zaufanej firmy projektowej? Pytanie drugie. Wiceprezydent powiedział w wywiadzie radiowym, że tłumiki się produkują. Gdzie się w takim razie produkują i w jakiej procedurze zamówień publicznych wyłoniono producenta? Nie widziałem żadnego przetargu ogłoszonego przez MZDiK. 
Kładka miała być oddana na przełomie maja i czerwca tego roku. Poczekamy zapewne do końca wakacji. Tak kończy się brak wyobraźni i właściwego nadzoru nad inwestycjami. 
Na szczęście jest jeszcze nadzór budowlany. 


Kontrolna wiaduktu na Wojska Polskiego. 

Jak już jesteśmy przy sprawach budowlanych i nadzorze. Na początku lipca, najprawdopodobniej 5 lipca, z kontrolą stanu technicznego wiaduktu na Wojska Polskiego wejdzie Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego. Bezpieczeństwo mieszkańców jest najważniejsze. Podobno to prowizoryczne zabezpieczenie, belki czy deski, pojawiło się w zeszłym roku w ramach jakiejś naprawy wiaduktu. Tak donoszą media. Część tej konstrukcji oderwała się obecnie i spadła na drogę. Strach pomyśleć co by było gdyby spadła na kogoś albo pod nadjeżdżający pociąg. Jak tak wygląd dbałość o infrastrukturę miasta, to ja chyba nie nadaję na podobnych falach co prezydent i jego zaplecze. Brak wyobraźni czy tumiwisizm? Kto naprawiał ten wiadukt w zeszłym roku? W związku z jakimi wydarzeniami go naprawiał? Pytań jest wiele i myślę, że prezydent powinien o tym poinformować opinię publiczną. 
Stan wiaduktu i całej ul. Wojska Polskiego jest znany od lat. Czemu tej inwestycji prezydent nie traktuje priorytetowo? Przejmuje się zamknięciem ul. 25 Czerwca w związku z inwestycją Wodociągów – i słusznie. Ciekawe czemu nie interesuje się z takim samym zaangażowaniem ewentualnym zamknięciem wiaduktu na Wojska Polskiego? To byłaby dopiero komunikacyjna tragedia dla miasta. Znowu brak wyobraźni czy tumiwisizm? 
NS-ka i Wojska Polskiego to inwestycje drogowe, które powinny iść równolegle. Prezydent rządzi miastem już 3 rok i obie są w lesie. Pierwszy etat NS-ki miał być ukończony w tym orku. Nawet się nie zacznie.  
O rezygnacji przez prezydenta z ubiegania się o pieniądze z budżetu państwa na remont Wojska Polskiego i m.in. tego wiaduktu już szerzej nie omawiam. To skandal. Pogardził pan prezydent 60 mln zł, widać woli brać kredyty. Banki zacierają ręce. 

Na koniec wyjaśniam i objaśniam, bo pojawiają się nieścisłości. 
Drogi krajowe (nie tylko te zresztą) na terenie miast są w zarządzie prezydentów i burmistrzów. Oni się nimi opiekują, remontują, przebudowywują itd. To wynikający prosto z prawa ich OBOWIĄZEK
Nie jest tak, że jak droga jest krajowa, to jest problem państwa. To problem przede wszystkim prezydenta, któremu państwo w tym pomaga. Tak było za poprzednich prezydentów i jest za tego prezydenta. Zapewne tak będzie za kolejnego, który jak mniemam będzie to rozumiał. 




wtorek, 27 czerwca 2017

Sesja absolutoryjna. Wykonać można każdy budżet.



Na sesji absolutoryjnej padły ciekawe „osiągnięcia” budżetowe prezydenta. Tak więc spieszę z wyjaśnieniami, bo wydaje mi się, że bezrefleksyjnie zostało to przyjęte. Na pewno nie skomentowane medialnie. Co mi się rzuciło w oczy? Czerpałem wiedzę z doniesień medialnych. 

1. Deficyt budżetowy zmniejszony do 20,6 mln zł! Sukces? W planie budżetu na 2016r było to 24,7 mln zł, więc po pierwsze nie tak bardzo zmniejszony, a po drugie jest to deficyt dużo większy od ostatniego jaki po sobie zostawił Andrzej Kosztowniak w budżecie na 2015r. Wówczas było to 9,7 mln zł. Prezydent Witkowski zrobił z tego w jeden rok aż 20,6 mln zł. Na uwagę zasługuje fakt, że w planie na koniec tego roku deficyt budżetowy ma wynieść ok. 50 mln zł. Z czego tu się cieszyć? Jak widać wszystko można przekuć w „sukces”. 

2. Zadłużenie miasta wynikające wprost z budżetu wyniosło 446 mln zł! Sukces? W ostatnim budżecie Andrzeja Kosztowniaka na 2015r zadłużenie wyniosło 430 mln zł. Tak więc zadłużenie wrosło o 16 mln zł w 2016r a w planie budżetu na 2017r ma wynieść już 496 mln zł. Czyli o 56 mln zł więcej jak zostawił po sobie Andrzej Kosztowniak. Jak dodajmy do tego zadłużenie miasta w postaci spółek: MOSiR 130 mln zł, Port Lotniczy 95 mln zł, ostatnie informacje o wypuszczanych przez Urząd Miejski obligacjach na 70 mln zł i 50 mln zł to z tego wszystkiego zrobi się ok. 400 mln zł. Sprytnie wypycha się zadłużenie do spółek, co nie wykazywane jest w budżecie miasta, ale to jednak dług publiczny. Dług Radomian, bo spółki są miejskie i z majątku gminy trzeba to spłacać. Z niczego innego. 

3. Wydatki ponad 1 mld zł i dochody ponad 1mld zł. Najwyższe w historii! Sukces? Proponuję wgłębić się z czego to wynika. Otóż nie z jakiś wyjątkowych umiejętności zarządczych prezydenta, dodatkowych wpływów do budżetu w wyniku działań miasta tylko z faktu, że w dochody jak i wydatki dodatkowo w 2016r weszły środki z dotacji państwa na zadania zlecone m.in. Rodzina 500+. Razem te dotacje to ok. 173 mln zł. Chwalenie się tym to wyjątkowa hipokryzja i próba pokazania jako sukces prezydenta. To żadne sukces tylko środki jakie prezydent otrzymał z budżetu państwa. A dokładnie Radomianie. 

4. Wydatki inwestycyjne większe o 11 mln zł w roku 2016. Sukces? Trzeba na to spojrzeć z pewnej perspektywy. Wydatki inwestycyjne, czy odrobinę szerzej – majątkowe, to w pierwszych dwóch latach budżetu autorskiego prezydenta Witkowskiego jedna wielka mizeria. Podnoszono to jako wielkie osiągnięcie, że na 2017r wyniosą one w planie ok. 117 mln zł. To bardzo mało. Czemu? Proszę bardzo. Zamieszczam wydatki majątkowe w poszczególnych latach rządów Andrzeja Kosztowniaka (od 2009r wcześniej trudno odnaleźć to na BIP miasta) i Radosława Witkowskiego po stronie planów:
Andrzej Kosztowniak: 
2009 – 242 mln zł. 
2010 – 234,5 mln zł
2011 – 135,1 mln zł
2012 – 112,6 mln zł
2013 – 114,7 mln zł
2014 – 156,2 mln zł
2015 – 125,5 mln zł (ostatnim budżet Andrzeja Kosztowniaka)
Radosław Witkowski:
2016 – 87,9 mln zł
2017 – 117 mln zł
2018 - ??? 
Z czego tu się się cieszyć? To wręcz wegetacja inwestycyjna. Nie ma dużych inwestycji, poza jedną budowaną na kredyt, nie pozyskiwane są też środki unijne. Stąd tak słabe wyniki. Nie jest prawdą, że nie ma środków unijnych do wzięcia. Nie jesteśmy przygotowani jako miasto. Podobnie jak nawet nie jesteśmy przygotowani do zwykłego koszenia trawników. 

5. Nie ma środków z UE,  tym na drogi. Nieprawda. Można był, o czym już pisałem, wprowadzić zmiany w Regionalnym Instrumencie Terytorialnym (OSI) u Marszałka Województwa i występować o takie unijne środki. Działanie 7.1 RPO WM. Dostały ponad 38 mln zł np. Siedlce. 
https://www.funduszeeuropejskie.gov.pl/nabory/71-infrastruktura-drogowa-typ-projektow-budowa-i-przebudowa-drog-powiatowych-i-gminnych-w-ramach-planow-inwestycyjnych-dla-subregionow-objetych-osi-problemowymi-spelniajacych-warunki-zapisane-w-up/

W drogach wojewódzkich (jakie też mamy na terenie Radomia) Ostrołęka czy Płock – i to spore pieniądze. Sam Płock dostał (na zupełnie nową drogę tj trasę północno – zachodnią; nie łączy się ten projekt bezpośrednio z żadnym TENT jakby ktoś próbował argumentować w ten sposób) blisko 130 mln zł! Jak więc nie ma środków na drogi? 
https://www.funduszedlamazowsza.eu/g2/oryginal/2017_03/7-1-lista-projektow-wybranych-do-dofinansowania-drogi-wojewodzkie.xlsx

Nie było faktycznie możliwości startowania z dofinansowaniem dróg w programach krajowych (POIŚ) finansowanych z budżetu państwa, bo negocjujący warunki perspektywy unijnej 2014-2020 rząd pani premier Ewy Kopacz wykluczył ostatecznie w 2015r. z tych funduszy miasta powiatowe województwa mazowieckiego! To był dopiero skandal, ale cóż. Przeszło to bez większego echa. Dziś prezydent z PO i polityczne dziecko premier Ewy Kopacz rozrywa nad tym szaty. Gdzie pan był panie prezydencie Witkowski, gdy ważyły się losy pieniędzy europejskich dla Radomia? 

Wracając do budżetu. Można przygotować, przegłosować i wykonać budżet z inwestycjami na poziomie 1zł. Można. Można potem nic nie robiąc zasadnie twierdzić, że się ten budżet w 100% zrealizowało. Sukces? Będzie to prawda, co nie oznacza, że to dobre gospodarowanie. Na budżet miasta należałoby spojrzeć także szerzej, przez pryzmat rozwoju miasta. Tego mi nie tylko w tych ostatnich budżetach Radomia brakuje, tego mi brakuje ogólnie w polityce obecnego prezydenta. 

Tyle o tej sesji. Zapewne można znaleźć więcej wątków do odkłamywania z sesji budżetowej, ale tyle znalazłem, a na sesji nie byłem. 


poniedziałek, 26 czerwca 2017

KOD vs MW. Sprawa do wyjaśnienia.



W ostatnią sobotę doszło do bójki miedzy manifestującym w Radomiu KOD a Młodzieżą Wszechpolską. 
Sytuacja taka nie powinna mieć miejsca i należy ją wyjaśnić, co zapowiedział Minister Błaszczak. Stosowna kontrola zostanie przez policję przeprowadzona, sprawa trafiła także do prokuratury. 
Zapewne siły policyjne jakie zostały skierowane do ochrony oby manifestacji były zbyt małe, o czym wspominał już pan Minister. 

Kwestia pierwsza. Po co to wszystko? Po co KOD robił przy wsparciu miasta „pokazówkę” polityczną podczas uroczystości Radomskiego Czerwca’76? Czemu prowokuje i upolitycznia radomskie obchody? Czemu to ma służyć i dlaczego władze miejskie wspierają w takim czasie polityczne prowokacje? Jest oczywiste przecież, że taka manifestacja może się spotkać z jakąś kontrą. Czy ci ludzie nie mogli się powstrzymać na te kilka dni, żeby można było godnie, w spokoju i właściwie świętować jedną z najważniejszych dat w Radomiu, województwie i kraju? Przecież jest tyle innych okazji do błaznowania i udawania „obrońców demokracji”. Rok ma wszak 365 dni. Prezydent Radomia nie mógł wyperswadować swoim kolegom partyjnym, że to nie najlepszy pomysł na tego typu manifestacje? 
Budujące jest to, że w tej hucznie zapowiadanej manifestacji KOD udział wzięła garstka Radomian. Natomiast komentarze KOD-u próbujące doszukiwać się analogii między wydarzeniami sprzed 41 lat w Radomiu, a tym co dziś dzieje się w życiu politycznym, społecznym i gospodarczym Polski to jedna wielka prowokacja i skandal. Policzek dla tych, którzy w czerwcu 1976r walczyli o godne życie i naszą wolność. Skwitować to można jednym wielkim uśmiechem politowania. Kłania się przy okazji mizeria intelektualna. Ci ludzie nie uszanują także żadnej świętości. 
To jedna kwestia wydarzeń sobotnich. 
  Kilka zdań o samej bójce. Podkreślę wyrażenie jeszcze raz – nie powinno do niej dojść.
Co mogą zobaczyć osoby oglądające filmiki z tego zajścia w Internecie? Widziałem dwa. Na jednym zamieszczonym w TV Dami widzę odchodzących od grupy KOD młodych ludzi z Młodzieży Wszechpolskiej. Nagle zawracają i dochodzi do bijatyki. Pomijam skandowanie i wzajemne „uprzejmości” bo to choć nie zawsze cenzuralne, nie wykracza poza charakter manifestacji jakich wiele i nie wydaje się, żeby to było głównym powodem zwrotu akcji. Nie wiedziałem czemu odchodzący w dół ulicy Żeromskiego Wszechpolacy (byli już kilkadziesiąt metrów od KOD-u) nagle zmieniają zdanie, dopóki nie obejrzałem drugiego filmiku. Ten film zamieszczony przez portal prawy.pl pokazuje, że punktem zwrotnym był fakt, że jeden z Wszechpolaków, który nie zdążył dołączyć do głównej grupy jest szarpany, wyrywa się próbującym go złapać działaczom KOD. To powoduje powrót Wszechpolaków i finał jaki znamy. Zabrakło zabezpieczenia, które odgrodziłoby manifestujących. 
Zapewne policja i prokuratura zabezpieczy materiał z monitoringu miejskiego i poznamy więcej szczegółów. 
Nikogo nie tłumaczę, ale gdyby nie próba obezwładnienia jednego z członków Młodzieży Wszechpolskiej, skończyłoby się zapewne na krzykach i skandowaniu. Skończyło się jednak inaczej. 
Jestem przekonany, że sprawa zostanie wyjaśniona łącznie z wyciągnięciem ewentualnych konsekwencji wobec winnych całego zamieszania. Nie powinno do takich sytuacji dochodzić w przyszłości. 

Zgoda prezydenta na zrobienie awantury politycznej przez KOD wraz z radomską PO skończyła się kompromitacją miasta i nie pomogą tu żadne naciągane stanowiska przyjmowane przez Radę Miejską w Radomiu. To próba odepchnięcia od siebie odpowiedzialności. Za bezpieczeństwo manifestujących odpowiada też prezydent i organizatorzy. Tym bardziej, że wykorzystanie przez KOD sceny jaką ustawiono z okazji piątkowego koncertu, nie było moim zdaniem przypadkowe. Zgoda miasta na jej wykorzystanie w ten sposób musiała być w sposób pośredni, lub bezpośredni wydana. Nie ma bowiem możliwości, żeby ktokolwiek urządzał happeningi z wykorzystaniem sceny w przestrzeni miejskiej bez zgody zarządzającego terenem. Jeżeli było inaczej to liczę na wyciagnięcie konsekwencji wobec organizatora lub firmy, do które należy scena. 








środa, 21 czerwca 2017

Gra czy brak nadzoru nad inwestycjami prezydenta Witkowskiego?



Proszę sobie dokładnie w Magistracie, może także w radomskich redakcjach, przeczytać pismo, jakie prezydent Witkowski dostał w grudniu 2016, czyli na długo przed złożeniłem wniosku o subwencję drogową. Wolanowska nie miała szans na żadne dofinansowanie, a jednak została złożona. To droga bez inżynieryjnych obiektów oraz na tzw zgłoszenie robót. Słowo "preferowane" ma tu spore znaczenie, ale może ktoś to przegapił. W takim razie albo ktoś od prezydenta nie przeczytał zasad, albo złożył to po to, żeby teraz wytykać niechęć Ministerstwa. Wspomniane pismo: 

http://mib.gov.pl/files/0/1797468/KryteriaMiasta.pdf

Tyle na razie ul. Wolanowska. 
Co z NS-ką??? 
NS-ka nie ma do dziś ZRID, a w 2015r na wielkiej konferencji była mowa, że w 2017r. - I etap będzie skończony. O tym opowiadał prezydent Witkowski.

http://radom.wyborcza.pl/radom/56,35219,18184469,Trasa_N_S_za_dwa_lata__Jaki_bedzie_przebieg___MAPY_.html

Środki zaś na trasę NS miały być z dodatkowej subwencji na Młodzianowską, czyli z tych 13 mln zł. To opowiadał prezydent Witkowski. Finansowanie inwestycji powinno być więc zapewnione. Subwencja niczego tu nie ogranicza. Przypomnę, że prezydent Witkowski nie wskazał jej jako priorytetowej w piśmie do Ministerstwa, ale ul. Wolanowską. Biorąc pod uwagę, że dofinansowanie może otrzymać 1 projekt, to NS-ka tym samym nie była brana pod uwagę i nie wiadomo po co została złożona??? 

Mój wpis jeszcze z marca w tej sprawie:

http://standowiczartur.blogspot.com/2017/03/wnioski-prezydenta-niekompletne-polecam.html

Niestety ale miejskimi inwestycjami i projektami nie ma żadnego nadzoru. Tym rządzi przypadek. Z nieformalnych informacji wynika, że pod dokumentacją na NS-kę nie bardzo wiadomo co zrobić, bo w Magistracie nie ma chętnych do firmowania tego dokumentu. Podobno nie można tego co zostało przygotowane nazwać projektem budowlanym. Zobaczymy ciąg dalszy. Jedno jest pewne. NS-ka za prezydenta Witkowskiego nie powstanie w zapowiadanym kształcie. Nawet I etap w tej kadencji jest poważnie zagrożony. O kolejnych zapewne już dziś nikt w PO nie myśli. A to podobno drogowy priorytet prezydenta Witkowskiego. 

Ps. Można było złożyć ul. Wojska Polskiego i liczyć na 60 mln zł wsparcia. Prezydent zrezygnował. Teraz pojawia się problem z dziurą we wiadukcie. Osobno jutro wpłynie do wojewody wniosek o wydanie ZRID dla budowy nowego wiaduktu. Ten obecny przewidziany jest do rozbiórki, ale do momentu wybudowania nowego, musi pełnić swoją rolę. Ma być niebawem naprawiony, ale jego ogólny stan techniczny jest słaby. WINB będzie przyglądał się sprawie, bo bezpieczeństwo jest tu najważniejsze. Ważniejsze od braku wizji i decyzji prezydenta Witkowskiego, który wiedząc jaki jest stan drogi nie wystąpił o wsparcie z budżetu państwa. Podobno ma się starać teraz. Tylko, że jedyne znane mi budżetowe środki na taki cel właśnie zostały w Ministerstwie Infrastruktury podzielone. Czy jest inna możliwość? Tego nie wiem. Na pewno przespane zostały możliwości jakie dawał nabór na subwencję drogową do Ministerstwa Infrastruktury. 

Stawiam tezę, że prezydent nie był przygotowany do złożenia niczego poważniejszego do subwencji drogowej na 2017r. Chodziło, żeby coś złożyć i żeby nie było zarzutów, że Radom nie stara się o środki z subwencji. Stąd złożenie niekompletnej dokumentacji trasy NS (wszak to priorytet więc trzeba) oraz na szybko zrobionej (na zgłoszenie robót a nie ZRID czy pozwolenie na budowę) ul. Wolanowskiej. 
Na potwierdzenie mojej opinii o pozorowanej przebudowie ul. Wolanowskiej plan przetargów MZDiK na 2017r. (Podpisany 4 stycznia 2017r czyli na miesiąc przed zamknięciem naboru w Ministerstwie) nie znajdziemy tam tej inwestycji:

http://bip.mzdik.pl/download/74/21065/20170104132258.pdf

środa, 7 czerwca 2017

Strategia Marki Radomia. Prezydent chce ją zmienić?


Pan prezydent Witkowski wraz z lokalną Gazetą Wyborczą postanowił pogrzebać przy marce Radomia. O tym, że lokalni politycy PO nie są jej zwolennikami wiem już od dawna. 
Wystarczy spojrzeć, że przez ostatnie 1,5 roku właściwie nic się z nią nie dzieje, nie pojawiają się żadne nowe działania wzmacniające czy promujące, co więcej część z wydarzeń nie jest kontynuowana. Oczywiście pozostaje cały layout, który jest wykorzystywany, ale to jest tylko niewielki procent tego, co miasto powinno robić? A co powinno? Jest to wszystko zapisane w dokumentacji dostępnej na stronie. Chętnych zachęcam do przejrzenia. 

Prezydent chce być może stawiać na coś innego i chce wycofać się z dotychczasowej gospodarczej marki Radomia. Marki opartej o rozwój przemysłu (m.in precyzyjnego), nauczanie techniczne, techniczne i przedsiębiorcze kompetencje oraz predyspozycje Radomian. Radom potrzebował i nadal potrzebuje marki gospodarczej, która ma pomóc w przezwyciężaniu naszych największych problemów jako miasta. Wizerunek przyciągający chociażby nowy biznes, oparty o wykwalifikowanych pracowników, przyciągający zaawansowane technologie jest nam bardzo potrzebny. Podobnie jak potrzebne są dobre szkoły oraz nauczanie zawodowe i techniczne. W ramach budowy marki potrzebna jest współpraca między samorządem – nauką – biznesem. Współpraca w zakresie edukacji i rozwoju miasta. To było zapoczątkowane za prezydentury Andrzeja Kosztowniaka. Nasza marka nie wyklucza także pokazywania naszych precyzyjnych kompetencji w innych obszarach, jak np. sport. Pole do popisu jest spore. Tylko, że w ostatnich 1,5 roku we wdrażaniu marki widać zastój.

Nie wiem skąd przy tej dyskusji informacje, że Radomianie nie identyfikują się lub chcą zmiany dotychczasowej strategii? Może miasto ma tu jakieś badania? Na razie tym się tym jednak nie chwali. Na stronie miasta znajdziemy za to badania, jakie robiliśmy 2 lata po wprowadzeniu obecnej marki, której budowa do proces długoletni, i które były bardzo obiecujące. Jak prezydent albo Gazeta Wyborcza ma nowe badania (ale nie sondę ze strony czy ankietę „przypadkowo” napotkanych przechodniów) to chętnie je obejrzę. 

Link do strony miasta gdzie są wszystkie dokumenty, działania i założenia marki:
http://www.radom.pl/page/417,strategia-marki-radom.html


Nie ma nic nadzwyczajnego w rozmowie o obecnym wizerunku, podobnie jak w weryfikacji założeń obranych strategii. Także strategii wizerunkowych. Takie analizy czy badania nad funkcjonowaniem strategii przeprowadza co jakiś czas i wprowadza ewentualne korekty. W tym jednak przypadku obawiam się, że mamy do czynienia z pierwszym krokiem zmierzającym do odejścia od obranej drogi i stworzenia czegoś nowego, czym może pochwalić się prezydent. Może to nawet temat zastępczy? 

O tym, że dyskusja ma być prowadzona pod dyktando jednej strony proponowanych zmian może świadczyć to, że list jaki skierował do organizatorów jeden z „ojców” obecnej strategii - Robert Kolasa – nie został publicznie przez organizatorów przedstawiony. Został wysłany do Gazety Wyborczej. Przedstawione za to zostały głosy jednej strony, w zasadzie wszystkie kontestujące markę Radomia. Wyglądało to w przekazie jak spotkanie kącika   wzajemnej adoracji z jasno postawioną tezą. Może nawet przypominało "konsultacje" zorganizowane przez prezydenta ws placu zabaw w Parku Planty. 

Pan Robert jest obecnie niedysponowany i życzę mu zdrowia. Załączam list pana Kolasy do  Gazety Wyborczej, pod którym się podpisuję i który w bardzo trafny sposób opisuje naszą strategię: 

Dziękuję za zaproszenie na konferencję "Miasta Idei – Radom". Niestety ze względu na wcześniej podjęte zobowiązania nie będę mógł w niej uczestniczyć. Pozawalam sobie jednak, jako osoba współtworząca obowiązującą strategię, przesłać kilka moich przemyśleń nt. marki Radom.

Na wstępie zaznaczę, że choć zajmuję się obecnie zupełnie inną dziedziną, to każdą dyskusję na temat wizerunku Radomia, mojego rodzinnego miasta, każde działanie marketingowe jakie podejmują czy to sami mieszkańcy, czy to konkretne środowiska, czy też władze miasta, traktuję niezwykle poważnie i staram się tworzyć bilans zysków i strat takich działań.

Choć samą konferencję postrzegam jako cenną inicjatywę, o tyle jej temat – "Strategia marki i budowanie wizerunku. Co wyróżnia Radom?" - jest dość spóźniony, a może nawet ryzykowny. Po pierwsze – Radom posiada już strategię marketingową, po drugie – została w niej dość klarownie wskazana Big Idea, czyli ów tytułowy wyróżnik, którego mają szukać uczestnicy konferencji. Co więcej, sama strategia jest odpowiedzią na zadania postawione przed uczestnikami organizowanej przez Państwa konferencji: została wypracowana właśnie w atmosferze dialogu, wymiany opinii, na bazie twardych danych pozyskanych zarówno w czasie badań społecznych, jak i konsultacji społecznych (niestety z nikłym udziałem w nich przedstawicieli radomskich mediów). Jej wdrażanie było przez pierwsze lata monitorowane, a wskaźniki wskazywały, że decyzja o jej przyjęciu i implementacji była trafiona. Proces jej wdrażania, chociaż nie był łatwy i niekiedy odbiegał od przyjętych założeń (przede wszystkich z powodów finansowych), oceniany był przez specjalistów od marketingu miejsc pozytywnie, a ich uwagi, były brane pod uwagę w nowych i już realizowanych projektach marketingowych. Sami twórcy strategii – Demo Effective Lauching – również stale monitorowali działania wdrożeniowe. Bez względu na to, czy ktoś się identyfikował z marką, czy nie, nie mógł nie zauważyć konsekwencji ówczesnych władz miasta, w realizacji zapisów strategicznych. Pod koniec drugiej kadencji prezydenta Andrzeja Kosztowniaka, pojawiły się również konkretne plany aktualizacji zapisów strategii, które jak dotąd nie zostały podjęte przez rządzących. Jeżeli więc konferencja "Miasta Idei" przekona prezydenta Radomia i Radę Miejską do aktualizacji "Strategii Marki Radom", a nie tworzenia nowych idei, to będzie jej ogromny sukces.

W tym miejscu przestrzegam Państwa przed zakusami zmiany głównego celu strategicznego. Od 2009 roku pojawiają się bowiem głosy, że jest on niewłaściwie dobrany, bo Radom nie jest żadnym centrum, a już na pewno nie jest centrum techniki precyzyjnej. Inni uważają, że trzeba postawić na wizerunek oparty o kulturę czy turystykę. Takie wnioski powstają przede wszystkim z powodu braku wiedzy na temat zawartości dokumentu jakim jest "Strategia Marki Radom", a w niektórych przypadkach z ignorancji dla faktu, że marka miejsca ma być nie tylko projektem promocyjnym, ale przede wszystkim społecznym, gospodarczym, kulturowym, czy naukowym – ma odpowiadać rozwojowym potrzebom miasta i mieszkańców! Jeżeli spojrzymy na to pod takim kątem, to warto postawić pytanie: czy sama kultura, sama  turystyka poprawi jakość życia mieszkańców? Moim zdaniem nie, co doskonale udowadnia w swoich fundamentach obowiązująca strategia, stawiająca na zrównoważony rozwój miasta z priorytetowym traktowaniem spraw gospodarczych, tak ważnych dla Radomia. Postawienie na turystykę może i poprawi wizerunek Radomia na zewnątrz, ale nie rozwiąże problemów nękających od lat nasze miasto.

Podkreślę, że w prawidłowym rozumieniu budowanie wizerunku miasta to nie jest tylko zadanie władz miejskich, ale przede wszystkim samych mieszkańców i środowisk ich skupiających. Dlatego w pierwszych latach kładziono nacisk na promocyjne działania wewnętrzne, kierowane do osób związanych z Radomiem. Dopiero ich pozytywne podejście do miasta daje gwarancję budowania solidnego wizerunku miasta na zewnątrz. Z badań o których wspomniałem wcześniej wynikało, że mieszkańcy zaczynają rozumieć, dlaczego Radom ma zostać centrum techniki precyzyjnej i zaczynali identyfikować się z tą Big Ideą. Nie wiem, jak to wygląda obecnie, ale podejrzewam, że działania marketingowe podejmowane są bardziej intuicyjnie i przypadkowo, niż racjonalnie, stąd da się wyczuć spadek zaufania mieszkańców dla hasła "Radom. Siła w precyzji". Warto więc zastanowić się nad powrotem do konsekwentnego, a nie symulowanego wdrażania strategii. Trzeba pamiętać, że cele w marketingu miejsc realizuje się bardzo długo – co podkreślaliśmy za każdym razem – a sukces gwarantują jedynie spójność i konsekwencja w działaniu. Tej spójności i konsekwencji obecnie brakuje mi najbardziej.

Często popełnianym błędem jest rezygnacja z działań implementacyjnych po kilku latach, "bo nie osiągnęły one założonego celu". Należy wystrzegać się takich nieodpowiedzialnych ocen, by nie popełnić błędu władz Poznania. Obecny prezydent Poznania doskonałą strategię marki opartą na idei "Miasto know-how", realizowaną z europejskim rozmachem i przynoszącą widoczne gołym okiem zyski marketingowe, zamienił na działania skupione na budowaniu wizerunku Poznania jako miasta zieleni i wody, przyjaznego dla mieszkańców. To żaden wyróżnik, to raczej banał, rzecz oczywista w zarządzaniu miastem. Przy jakiejkolwiek pracy nad strategią marki, nawet aktualizacyjnej, trzeba więc wystrzegać się banałów, a szukać, potwierdzać  unikatowość Radomia. Nie mierzmy się więc z innymi miastami, ale szukajmy raczej tego, czego konkurencja w postaci innych miast nie ma! Nie budujmy drugiego Krakowa, czy drugiej Warszawy, a raczej pokazujmy to, co Radom ma wyjątkowego, to czego nie mają inne miasta (i nie chodzi tu o zabytki, czy ośrodki kultury), to co faktycznie nas wyróżnia na mapie Polski!

Właśnie tak trzeba spojrzeć na Strategię Marki Radom. Zanim rozpocznie się jej modernizację, albo zanim się z niej zrezygnuje, warto ją jeszcze raz dokładnie przeczytać i postarać się zrozumieć jej zapisy. Strategia Marki Radom - budowana ponad podziałami, za co byliśmy chwaleni w całej Polsce – jest nadal dobrym, spójnym, nowoczesnym dokumentem marketingowym, wymagającym jedynie przeglądu okresowego i może naprawy (aktualizacji) niektórych elementów składających się na całość. Władze miasta powinny być bardziej konsekwentne w swoich działaniach, nie powinny ograniczać się jedynie do stosowania logotypu na materiałach promocyjnych (logotyp ma przede wszystkim potwierdzać ideę, a nie wyłącznie ozdabiać koszulki, długopisy czy ulotki!), a przede wszystkim powinny myśleć o marce Radom jako kierunku rozwoju miasta. Spójne, konsekwentne, stale monitorowane działanie budujące wizerunek Radomia wśród mieszkańców i w Polsce, trwające nawet kilka, kilkanaście lat na pewno przyniesie więcej korzyści, niż budowanie kolejnych "strategii" i szukania "nowych" wyróżników miasta przez kolejne, zmieniające się co jakiś czas władze, które potępiają wszystko, co robili ich poprzednicy. Właśnie takie działanie najbardziej niszczy wizerunek każdego miasta.

Wszystkim uczestnikom Konferencji życzę owocnych obrad, a mojemu rodzinnemu miastu życzę rozsądnych, przemyślanych i uczciwych decyzji co do jego rozwoju i wizerunku.

Robert Kolasa

W latach 2009-2015 byłem specjalistą ds. marki Radom w Urzędzie Miejskim w Radomiu




wtorek, 6 czerwca 2017

Quo vadis Europo?


Może trochę bez ładu i składu, ale każdy może sobie z tego wyciągnąć co chce. To doniesienia medialne.
We Francji żyje 8% - 10% muzułmanów. To jakieś 5-6 mln ludzi. Jak donoszą media w tej grupie jest 15 tys radykalnych islamistów, którzy są obserwacją francuskich służb. Są to osoby „stwarzające zagrożenie o charakterze terrorystycznym”. Tak to jest nazwane!!! "Charakter" "Incydent" co za różnica. To osby, które jutro mogą się wysadzić, rozjechać ludzi lub latać z bronią po ulicach.  
Z tego 4 tys pod ścisłą i stałą obserwacją !!! Oni są znani służbom, a te uważają ich za realne zagrożenie terrorystyczne. Najmłodsza w tym rejestrze osoba ma 11 lat. Co to wogóle jest? Wygląda na żart. Jak w takim stanie rzeczy Francuzi mogą czuć się bezpiecznie? 

Idziemy dalej. Jednocześnie 1/3 wszystkich islamistów we Francji uznaje prawo szariatu przed francuskim (?!) Wychodzi na to, że to jakieś 1,5-2 mln ludzi! Co to oznacza? Ci ludzie nie przyjmują w ogóle państwa francuskiego jako takiego. Ono nie ma znaczenia. Dodajmy do tego, że ok. 70% osób zalegających we francuskich więzieniach to muzułmanie. To tylko statystyka. Nich każdy sobie wyciągnie z tego co chce. 
To im się więc ich goście przez te wszystkie lata zasymilowali… Można się chyba temu jedynie przyglądać. 

Nieciekawy to obraz, ale prawdziwy, bo oparty o statystyki i analizy socjologiczne. Co z tego, że francuskie służby obserwują sympatyków państwa islamskiego? Pewnie część z nich udało się lub uda zneutralizować. Tylko co z tego? Nie ci, to inni z tej szerokiej listy dokonają zamachów. Co z tym dalej robić? Jeżeli naszą jedyną bronią będzie obserwacja, rysowanie kredkami, marsze czy tatuowanie czegokolwiek, to niebawem Francuzi, ale nie tylko oni, będą opłakiwać kolejne ofiary tych bandytów. Czy naprawdę elitom zachodnim pozostaje polityka na zasadzie: „z tym nic się nie da zrobić”, „cóż takie mamy czasy” i „do tego musimy się przyzwyczaić”? Czy to nie uciekanie od problemu, albo udawanie, że jest on nierozwiązywalny. Myślenie moim zdaniem zgubne i nie do zaakceptowania. Coś robić trzeba! Perswazja, rozmowy i apele do nich nie dotrą bo oni nie słuchają. Czy to niezdolność do przyznania się do błędu? Do błędu polityki lewicowo-liberalnej? 

To prawdziwie inny świat i religijny, i kulturowy. Przynajmniej dla tych, którzy nie uznają europejskich wartości będąc potencjalnymi terrorystami. Idą oni w dziesiątki tysięcy osób (tych zidentyfikowanych). 
W tych przypadkach wielka UE nie jestem w stanie sprawnie działać, a odbija sobie swoją nieudolność na innych, zarzucając im wyimaginowane nieprzestrzeganie wspólnych wartości. Bedą karać, debatować, straszyć. Potencjalnych terrorystów nie portafią. To dopiero czelność i hipokryzja! 

Brytyjczycy też obserwują radykalnych islamistów. I co? Też niewiele mogą z tym zrobić, choć wydają się bardziej zdeterminowani. Jak donosi brytyjska prasa, przynajmniej jeden z zamachowców z Londynu był doskonale znany służbom bezpieczeństwa. Są filmiki jak maszeruje po Londynie z flaga ISIS i wygłasza jakieś swoje herezje !!! To tak można? Można być zwolennikiem bandyckiego państwa w Europie Zachodniej i się z tym publicznie obnosić? 

Jeżeli w naszej Europie można sobie paradować z flagą państwa islamskiego, czy głosić radykalne poglądy publicznie wszem i wobec, a my nic z tym nie potrafimy zrobić, to jesteśmy nie tylko bezradni, ale i głupi. W mojej ocenie nie ma to nic wspólnego z demokratycznymi wartościami i wolnością. Wolność jednych nie może być ograniczana przez wolność drugich. Te akcenty w niektórych przypadkach już dawno się nie równoważą. Co więcej, te prawdziwie europejskie wydają się być w odwrocie. Moje zdanie. 

Słowa pani Premier o koniecznym przebudzeniu Europy jak najbardziej na miejscu. Nie rozumiem jak można sie tego czepiać? 

Nie piszę więcej, bo chyba za dużo bym napisał. Życzę sobie, bo za innych nie chcę się wypowiadać, żeby u nas nigdy nie doszło do zamachu i obyśmy nigdy nie mieli jako państwo zidentyfikowanych u siebie w kraju - 10, 100 czy 10.000 potencjalnych terrorystów.