sobota, 19 listopada 2016

Kilka zdań o reformie oświaty. Szansa dla prezydenta Witkowskiego wywiązania się z obietnicy wyborczej.


Poruszając temat reformy oświaty należy zacząć od tego, skąd pomysł i czemu się pojawił. Potrzeba zmian ustawowych w tym zakresie nie jest niczym nowym. O reformie mówiło się już od dawna i nie tylko ze strony obozu Prawa i Sprawiedliwości. W kolejnych materiałach programowych (np z 2014 czy 2015r) główny kierunek zmian został dość konkretnie określony. Był on efektem licznych spotkaniań z wyborcami, nauczycielami, samorządowcami, rektorami uczelni wyższych czy rodzicami. Także wsparty analizami eksperckimi oraz obserwacją tego, co się w obecnym systemie dzieje i nie dzieje.
Obecnie nie mamy do czynienia z niczym innym, jak z realizacją jednej z głównych obietnic wyborczych, którą wskazali i wybrali Polacy. To oni w wyborach parlamentarnych w 2015r dali tym zamianom zielone światło. Tak więc nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem, że ten program jest obecnie realizowany. Może on być jedynie zaskoczeniem dla tych, którzy obiecują i nic nie robią. Warto w tym miejscu przypomnieć, że ci sami politycy PO, którzy właśnie powołali gabinet cieni, w 2006r w ramach podobnego gabinetu, zapowiadali reformę edukacji. Przez 8 lat ich rządów nawet się za to nie wzięli. Jesteśmy kilka ładnych lat do tyłu. 

Wyjściem do zmian, jakie proponuje rząd i ich podstawą, jest diagnoza obecnego stanu kształcenia w szkołach średnich, w liceach, technikach i szkołach zawodowych. 
Stan liceów nie jest niestety najlepszy, gdyż skrócenie czasu nauki z 4 lat do 3 lat spowodowało utracenie charakteru szkoły ogólnokształcącej. Dziś na co wielu wskazuje liceum jest w tak okrojonym kształcie zostało sprowadzone do roli kursu przygotowującego do matury. Tak naprawdę nauka w LO skrócona została do 2 lat. To jeden problem, z którego wynika kolejny – jakość wiedzy absolwentów. 26 z 37 rektorów szkół wyższych wyraziło negatywną ocenę przygotowania absolwentów szkół ponadgimnazjalnych – zbyt krótki czas nauczania. Także niewydolne podstawy programowe. Uczelnie muszą nieraz powoływać tzw lata zerowe, żeby przygotować uczniów do studiów. To jest ten sukces obecnego stanu oświaty? 

Kolejny problem - kształcenie zawodowe. Można powiedzieć, że w znakomitej większości leży. Dziś mówi się, że przedsiębiorcy nie mają pracowników tymczasem szkoły zawodowe przecież kształcą. I to sporą rzeszę uczniów. W samym Radomiu kształci się obecnie (technika i szkoły zawodowe) ponad 6 tys osób. Tylko jakoś nie przekłada się to na zaspokojenie potrzeb rynku pracy. Szkoły tego typu w Polsce "wypuszczają" największy odsetek absolwentów zasilających powiatowe urzędy pracy tj. 30 - 40% !!! 

Czemu tak się dzieje? Głównie dlatego, że obecny system kształcenia jest niewydolny. Absolwenci szkół zawodowych czy technicznych powinni mieć wysokie kwalifikacje zawodowe, odpowiadające potrzebom współczesnego rynku pracy. Musi to być nauka o nowoczesnych technologiach, budująca wysokie kompetencje personalne i społeczne. Takich, jakich oczekuje rynek pracy, przedsiębiorcy. Absolwenci takich szkół muszą mieć także możliwość dalszego kształcenia i podnoszenia  umiejętności. Taką szkołę branżową, zawodową musimy zbudować. Wprowadzany system tak właśnie robi. 
Receptą na to wszystko jest zmiana nie tylko podejścia do nauczania czy zasad programowych, trzeba także uzdrowić system kształcenia w szkołach. To także problem zaplecza technicznego czy samych nieraz niewystarczających kompetencji kadry uczącej zawodu. To fakt. Na problem odpowiednio wykształconych pracowników narzekają również radomscy przedsiębiorcy. Zdarzało się słyszeć głosy, że wolą mieć nieraz człowieka bez żadnej nauki w szkole technicznej i go samemu przysposobić, bo dzisiejsze szkoły zawodowe nie nadążają technicznie za biznesem i potrzebami rynku pracy. Czy tak ma wyglądać kształcenie zawodowe w Polsce? 

Pracując jeszcze z prezydentem Kosztowniakiem podejmowaliśmy działania,  wraz z Izbą Przemysłowo-Handlową Ziemi Radomskiej oraz radomskim szkołami, w celu promocji nauczania technicznego i współpracy szkół z radomskim biznesem. Właśnie pod kątem ich oczekiwań. Promocji nauczania technicznego służyła przecież także opracowana strategia marki Radomia. Wizerunek miasta miał być budowany wokół kompetencji technicznych oraz precyzyjnych Radomia i Radomian. Marka miała służyć i wspomagać rozwój miasta pod kątem gospodarczym. Nie wiem czy teraz jest to kontynuowane, bo żadnych działań tego typu poza tym, co udało si do 2014r wypracować nie widzę. Zakładam, że współpraca z Izbą się dalej układa bo to bardzo dobry kierunek. Słyszałem wypowiedzi, że teraz Radom ma się promować sportem, a nie gospodarką. Szkoda bo to się nie kłóci. 

Wracam do reformy i wygaszania gimnazjum. System  wprowadzony w 1999r spotkał się już wówczas z negatywną opinią znacznej części społeczeństwa. Tak jest do dziś. Jeżeli obecnie 60% z nas jest za likwidacją gimnazjów i pozostawieniem uczniów w szkole podstawowej, to o czymś świadczy. Czemu tak skoro, jak twierdzą oponenci zmian, jest tak cudownie?  Na to wszystko nakłada się częsta zmiana prawa oświatowego. Dość napisać, że obecna ustawa od 1991r była zmieniana blisko 100 razy! To daje jakieś 3-4 nowelizacje na rok. To było i jest dobre prawo? 
Ten system zdaniem wielu się zwyczajnie nie sprawdził, to także moja prywatna opinia.
Gimnazjum miało być szansą na wyrównywanie szans edukacyjnych uczniów i podniesienie jakości nauczania. Miało być swojego rodzaju pierwszym etapem nauczania średniego. Miękkim wprowadzeniem do szkoły średniej. Jak tymczasem jest? Szanse wyrównywane nie są, chociażby z tego powodu, że prowadzony jest do znacznej części gimnazjów selektywny nabór. Z jakością kształcenia jest podobnie, bo są tu duże rozbieżności. Pokazują to wyniku egzaminów w ramach tego szczebla. Wynika to zapewne także po części z tego selektywnego naboru. Gimnazjum miało być przede wszystkim pierwszym etapem nauczania średniego. Stało się jednak swojego rodzaju przedłużeniem podstawówki. Często bowiem jest to zespół szkół z podstawówką, szczególnie na obszarach wiejskich. To jest połowa wszystkich gimnazjów. W zespołach tych uczą się dzieci od 6/7 lat do 16. Programowo ten szczebel nauczania także zaczął się do podstawówki upodabniać.

Ludzie chcą zmian i analiza systemu też na taką konieczność wskazuje. Zmiany są więc konieczne. Od początku tego roku trwały rozmowy i ogólnopolska debata na ten temat. Przeprowadzona ona została przez Ministerstwo Edukacji Narodowej od lutego do czerwca. Zebrano ponad 1100 opinii. W ramach debat eksperckich powołano kilkanaście zespołów, które dyskutowały o kształceniu ogólnym i zawodowym, nadzorze pedagogicznym, systemem egzaminów, doskonaleniu zawodowym nauczycieli, roli przedmiotów w nauczaniu czy funkcji wychowawczej szkoły. Swoje uwagi można było i cały czas można nadsyłać do Ministerstwa. Związki zawodowe podchodzą różnie. O ile z Solidarnością można rozmawiać, przynajmniej takich rozmów nie unikają, o tyle z ZNP jest to od samego początku usztywniony. Szefowie związkowi nastawiają się raczej na protest i polityczne manifestacje. Szkoda, bo to na pewno nie służy porozumieniu. 

Jak przy każdej zmianie są obawy czy niejasności. Obawy też nie są niczym zaskakującym. Każda zmiana takowe budzi. Te trzeba rozwiewać i rozmawiać. Wojewodowie wraz z Kuratorami Oświaty przeprowadzą w najbliższym czasie spotkania informacyjne z samorządami. Podobne spotkania przeprowadzi Kuratorium z chętnymi do rozmowy nauczycielami, dyrektorami czy rodzicami. Temat samej reformy na pewno jest skomplikowany a opinia  publiczna powinna dostać więcej informacji. Z jej braku mogą rodzić się watpliwości czy niezrozumienie sensu i założeń samej reformy. Do wszystkich 28 tys szkół w Polsce trafią też specjalne materiały informacyjne. 
To, co wypracował rząd w szerokich konsultacjach  przesłał już do prac parlamentarnych. Ustawa powinna być przyjęta w ciagu miesiąca. Posłowie mogą w niej nanosić poprawki, jeżeli takowe uznaj zakonieczne. 

Jaką szkołę proponuje nowe prawo oświatowe? Szczegółowe informacje znajdą Państwo na specjalnej stronie www.reformaedukacji.men.gov.pl . Można tam także zadać pytanie. Są adresy email czy telefony. Zachęcam do kontaktu. 

Tak ogólnie, bo nie jest tu miejsce na kilometrowe wpisy, szkoła ma być szkołą na miarę XXI wieku, szkołą nowoczesną i  silnie zakorzenioną w naszej tradycji. Całej reformy nie można upraszczać do zwykłej likwidacji czy wygaszania gimnazjów. To nie cel – to środek. 
Szkoła ma więc m.in: uczyć i wychowywać, przekazywać wiedzę i kształcić umiejętności; promować odpowiednie zachowania moralne, kształtować postawy obywatelskie i prospołeczne, uczyć kreatywności i przedsiębiorczości, być bardziej  innowacyjna, kłaść większy nacisk na wychowanie; kształtować postawy, także budować świadomoś zagrożeń. Temu będzie służyć 8 klasowa podstawówka. 4 letnie liceum i 5 letnie technikum. Także Szkoły branżowe I i II stopnia. Przywracamy szkole podstawowej normalny rytm pracy, szkole średniej ogólnokształcący charakter. Nie twierdzę, że teraz szkoła nie uczy i nie wychowuje. W ramach reformy ma jednak dojść do wzmocnienia tych powinności i przebudowania programu nauczania. 

Wprowadzana reforma proponuje zmiany ewolucyjne a nie rewolucyjne. Reforma zacznie się w 2017r a zakończy w 2024. Tak więc będzie to trwało 8 lat. Warto podkreślić, że Zmiany w oświacie nie powodują przecież zmniejszenia liczby uczniów, zmianie ulegnie jedynie miejsce kontynuowania nauki. Długość lat nauczania takżę się nie zmieni. 
System gwarantuje także obecnym nauczycielom przekształcanych szkół zatrudnienie z mocy ustawy. Przekształcenie to będzie w dużym stopniu zależało od organów prowadzących, czyli prezydentów, burmistrzów, starostów czy wójtów. Mam nadzieję, że nie wykorzystają oni reformy do likwidacji etatów nauczycieli. 
MEN szacuje, że w latach 2017 i 2018 poprzez fakt, że nie będzie naboru do gimnazjów a dzieci po klasie VI zostaną w klasie VII, przybędzie ok. 5.000 oddziałów, a więc i pracy dla nauczycieli. Wynika to m.in z tego, że klasy w szkołach podstawowych będą mniej liczne jak w gimnazjach. Nauczyciele z gimnazjum posiadają (97%) kwalifikacje do nauczania np w szkołach podstawowych, więc przejście nie powinno stanowić przeszkody. Nauczyciele gimnazjum mają także możliwość skorzystania ze stanu nieczynnego i pierwszeństwo w zatrudnieniu do dnia 31.VIII.2020. Mam nadzieję, że takich sytuacji ze stanem nieczynnym będzie jak najmniej, albo wcale.  

W przypadku Radomia reforma daje prezydentowi Witkowskiemu możliwość wywiązania się z  ważnej obietnicy wyborczej. Obiecywał bowiem wprowadzenie 25 osobowych klas w radomskich szkołach. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby tak się właśnie stało. Nauczycieli będzie w ramach  reformy potrzeba więcej niż dotychczas. Można dać nauczycielom pracę tworząc więcej oddziałów mniej licznych. Tym bardziej, że według analiz w całej Polsce będzie ich w najbliższych 2 latach potrzeba więcej o ponad 5tys. To jak ułożony zostanie system w Radomiu i innych samorządach, będzie zależało od ich sposobu myślenia i założeń jakie przyjmą.  
Mam nadzieje, że plotki jakie pojawiają się na mieście, że wiceprezydent Semik ma pracować tylko do końca 2016r są tylko plotkami. To człowiek, który może przeprowadzić Radom przez zmiany oświatowe we właściwy sposób. Musi mieć tylko Pana Prezydenta wsparcie i zielone światło. Zmiana wiceprezydenta od oświaty w tym czasie mogłaby wprowadzi dodatkowe komplikacje. 

Na koniec kilka zdań o finansowaniu reformy i zmian. Co znajdzie się w subwencji oświatowej? Oddziały VII w klasie podstawowej – 66mln zł; 300 mln zł dla samorządów na dostosowanie szkół do reformy m.in ławki, krzesła, doposażenie pracowni, toalety; 413 mln zł waloryzacja wynagrodzeń dla nauczycieli; subwencja zostaje na 6 latka – 4.300 zł (łącznie będzie to 1,4 mld zł w 2017r.). Finansowanie dotyczy obecności 6-latków bez  względu na to czy są w przedszkolu czy szkole. To nie wszystkie zmiany czy dodatkowe pieniądze. 

Oczywiście wprowadzenie tej reformy nie zamyka prac nad innymi ważnymi dla środowiska nauczycielskiego zmianami. Pilną sprawą jest zmiana systemu wynagradzania nauczycieli, weryfikacja zasad finansowania oświaty. Pani Minister Zalewska ogłosiła zamiar utworzenia przy ministerstwie zespołu do spraw statusu zawodowego pracowników oświaty.

Jestem pewien, że ostatecznie te społecznie oczekiwane zmiany, poprawią polską edukację. 
Miało nie być kilometrowego wpisu ... :-) Jak zwykle nie wyszło.