Po co, dlaczego, czy trzeba.... Przecież widać to gołym okiem, że nie. Pan prezydent szuka chyba jakiegoś „pomnika” drogowego w tej kadencji. Coś co wykracza poza utwardzenie kilkudziesięcio czy kilkusetmetrowego odcinka osiedlowej drogi w ramach tzw Radomskiego Programu Drogowego. Nie zrobi NS-ki (nawet I etapu); kładka bubel się nie nadaje... Wiadukty na Żółkiewskiego czy na Młodzianowskiej kończył po poprzedniku. Obecna mizeria drogowa jest widoczna gołym okiem i ma zresztą swoje odbicie w budżecie miasta. Ostatnie 2 budżety Andrzeja Kosztowniaka na drogi to 90 mln zł. Tegoroczny budżet drogowy pana Radosława Witkowskiego to jedynie 47 mln zł. Wydaje blisko połowę mniej, ale robi się z tego „wielki program drogowy”, który nie jest niczym innym jak tylko PR-ową zagrywką. To nic innego jak remonty, utwardzania i bieżące utrzymanie dróg jakie miało miejsce i za Andrzeja Kosztowniaka i wcześniejszych prezydentów, tylko opakowane inne i sprzedawane odrobinę inaczej.
Ze 100 km dróg, jakie obiecał prezydent w kampanii, oczywiście nic nie wyjdzie. Nie dobije on nawet do 1/3 tej liczby, czyli ok. 33 km. Andrzej Kosztowniak uzyskał w swojej kadencji 38 km. Tak więc w drogach słabo, podobnie jak w innych obszarach. Będzie jeszcze okazja o tym wspomnieć.
Potrzeba więc czegoś WOW! Padło na Narutowicza.
Pozorowane konsultacje i sprzeciwy wielu środowisk pewnie nie będą miały znaczenia. Choć kto wie? Budowanie kolejnego deptaka akurat w tym miejscu to nie jest dobry pomysł. Co nie wyklucza zmian w warunkach technicznych tej ulicy. Po co robić z niej na siłę drugi deptak? Mała przebudowa nie wchodzi w grę, bo nie będzie efektu WOW?
W mojej ocenie, jeżeli już gdzieś trzeba kolejnego deptaka, czy jakiejkolwiek spójności działań prezydenta, to takie miejsce możnaby próbować umiejscowić na odcinku od skrzyżowania Traugutta i Narutowicza w kierunku Żeromskiego. Jak spowalniać ruch i robić coś „wypoczynkowego” to wydaje się to dobrym miejscem. Po pierwsze już dziś po przebudowie tego skrzyżowania zrobiono rowerowy „zawijas” i jakby „odcięto” dalszy ciąg ulicy Traugutta. Spowolniony został tak w mojej ocenie naturalny ruch w kierunku Żeromskiego. Jakby miał gdzieś powstawać kolejny „deptak”, lub coś na podobnego, to od tego skrzyżowania w kierunku Żeromskiego. Ruch pieszych jest tam dużo większy, więc dla kogoś to by było. Poza tym jest już ograniczony, mimo wszystko, ruch na ulicy Piłsudskiego i Moniuszki, są w ciagu ulicy Traugutta 2 szkoły średnie, Elektrownia i szkoła wyższa. Jest też jeden z ważniejszych punktów przesiadkowych komunikacji miejskiej. Spory więc ruch i możliwość spędzania wolnego czasu. Jest też co prawda szpital, ale przecież można ruch - do niego i od niego - udrożnić od właśnie ulicy Narutowicza. Po co kombinować na siłę. Pod czyj dyktat? Narutowicza może mieć właśnie ruch „omijający” centrum. Ale co ja tam wiem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz